Jeszcze w czerwcu koszt CDS (credit default swap), czyli instrumentu zabezpieczającego przed bankructwem dłużnika w przypadku 5-letnich polskich obligacji, wynosił 140 – 165 pkt bazowych. Dziś to już blisko 246 pkt, co oznacza, że za ubezpieczenie 10 mln dol. długu trzeba zapłacić 246 tys. dol. – Cała Europa jest pod ciśnieniem – mówi „Rz" Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. – Dlatego mało kto jeszcze się do tych wycen odnosi, chyba że w formie żartu przytaczając koszty ubezpieczenia greckiego długu.
Na podobnym do naszego poziomie są CDS Kazachstanu (blisko 240 pkt), a wyraźnie gorsze notowania od Polski mają Ukraina (605) czy Węgry (blisko 460). Od końca czerwca najmocniej na świecie zdrożały greckie CDS. Ich koszt wzrósł o ponad 2000 pkt bazowych, do ponad 4000 pkt. – Stawki CDS oddają panikę, w efekcie której inwestorzy wycofują się z rynków krajów wschodzących, w tym z naszego – podkreśla Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce.
Ryzyko się zwiększa
– Jesteśmy w doborowym towarzystwie, jeśli chodzi o wzrost kosztów ubezpieczenia się od ryzyka niewypłacalności krajów – zwraca uwagę Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. – CDS dla francuskich papierów skoczyły do 200 pkt bazowych – podkreśla.
W przypadku Portugalii zdrożały one od czerwca o ponad 400 pkt (do blisko 1200 pkt), a koszt włoskich zwiększył się w tym czasie o blisko 330 pkt, do ponad 500 pkt bazowych. Wolniej od polskich drożały m.in. CDS czeskie (skok o 36 pkt) oraz słowackie (67 pkt). Stosunkowo stabilne były koszty amerykańskich CDS (wzrost jedynie o 2 pkt), choć USA straciły w sierpniu najwyższy rating kredytowy AAA. Wycena amerykańskich CDS wskazuje na 4,5-proc. ryzyko niewypłacalności. Bezpieczniejsza jest tylko Norwegia (4 proc.).
Radosław Bodys z londyńskiego banku UBS przypomina, że po upadku Lehman Brothers w 2008 r. koszt CDS dla Polski przekroczył 415 pkt bazowych (luty 2009 r.). – Dopóki nie będzie wiadomo, co dalej z Grecją, cena ubezpieczenia może się zwiększać – dodaje Janecki.