Taką prognozę przedstawili ekonomiści Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Ich zdaniem kłopoty nie ominą rynku pracy, ale bezrobocie rejestrowane wyniesie pod koniec tego roku 13,1 proc. a w przyszłym 13,4. Najpoważniejszym czynnikiem determinującym złą sytuację na rynku pracy będzie wolniejszy wzrost gospodarczy i związany z tym niewielki wzrost inwestycyjnych.
- Ale wieszczenie, że na koniec roku stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie 14 proc. nie jest poważne, podobnie jak zakładanie, że płace realnie spadną po raz pierwszy od dwudziestu lat – uważa Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes IBnGR.
Według prognozy IBnGR, tym roku zatrudnienie w gospodarce wzrośnie o 0,5 proc. a w przyszłym będzie się zwiększało nieco wolniej bo o 0,4 proc. Płace nie stracą na realnej wartości, bo wzrosną przeciętnie w całej gospodarce o 1 proc. ,a w przyszłym roku o 1,8 proc. Zdaniem Bohdana Wyżnikiewicza możliwe to będzie z powodu zmniejszającej się inflacji oraz dobrej kondycji usług. – pamiętajmy, że w sektorze przedsiębiorstw pracuje 5 mln osób, a we wszystkich firmach, poza rolnictwem dwa razy więcej – tłumaczy ekonomista.
W ocenie Instytutu, w drugiej połowie roku spodziewać się należy zmniejszania się presji cenowej w gospodarce i spadku inflacji. Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w trzecim kwartale wyniesie średnio 3,8 proc., a w czwartym 3,3 proc. W efekcie średnioroczny poziom inflacji w tym roku wyniesie 3,8 proc. Wolniejszy wzrost gospodarczy oraz prawdopodobnie umacniający się złoty powodowały będą spadek inflacji także w przyszłym roku. W przyszłym roku wyniesie 2,5 proc.
Ich zdaniem gospodarka w drugim kwartale rozwijała się w 3 proc. tempie, a w kolejnych spowolni do 2,5 proc. i 2,3 proc. Głównym czynnikiem wzrostu gospodarczego w drugim kwartale był popyt krajowy, którego tempo wzrostu Instytut szacuje na 3,1 proc.