Marzenie o złocie

Pojawiające się w kręgach amerykańskich republikanów postulaty przywrócenia parytetu złota to piękna idea, tyle że dziś nierealna

Publikacja: 01.09.2012 13:00

Marzenie o złocie

Foto: Bloomberg

Ameryka wróci do parytetu złota? Do dawnych dobrych czasów, gdy dolara można było wymienić na porcję cennego kruszcu? Nawołuje do tego w USA coraz więcej osób. Żądania przywrócenia „złotego standardu" pojawiły się podczas zakończonej właśnie konwencji Partii Republikańskiej w Tampie.

W dokumentach konwencji znalazł się zapis o powołaniu komisji, której zadaniem będzie zbadanie możliwości powrotu USA do standardu złota, z którym Ameryka rozstała się 40 lat temu. Republikanie chcą też przeprowadzenia kolejnego audytu Rezerwy Federalnej, czyli banku centralnego USA.

Zwolennicy powrotu do parytetu złota argumentują, że rozwiąże to większość problemów Ameryki. Parytet złota ma ustabilizować ceny i sprawić, że kursy walut staną się przewidywalne, a rządy zostaną zmuszone do ograniczania deficytów budżetowych i nierówności w wymianie międzynarodowej. Teoretycznie powrót do standardu złota powinien umacniać pieniądz, ograniczając jego podaż i trzymając w ryzach inflację.

Po tych propozycjach w prasie finansowej w USA zawrzało – wszyscy zabrali się do analiz republikańskiej propozycji. Konkluzja była jednoznaczna: wprowadzenie parytetu złota jest w najbliższej przyszłości niemożliwe. W powrót standardu złota nie wierzą także ekonomiści. Niedawno przeprowadzony na University of Chicago sondaż wśród akademików zajmujących się polityką monetarną wskazał, że nie ma w tym środowisku dosłownie nikogo, kto by uważał, że jest to dobry pomysł.

Stary, dobry dolar

Haseł powrotu do standardu złota nie można jednak po prostu zlekceważyć. Pomysł przywrócenia waluty opartej na twardych podstawach w postaci parytetu złota popiera 42 proc. Amerykanów, choć wielu nie zdaje sobie sprawy z potencjalnych konsekwencji. Kongresmen Ron Paul, formalnie republikanin, ale jednocześnie lider ruchu libertariańskiego, ma w USA swoich fanatycznych wyznawców, twierdzących, że odejście od parytetu złota stanowi złamanie artykułu 1 konstytucji.

Mimo że amerykańska waluta jest płynna, i to od 40 lat, w USA idea powrotu do standardu złota nigdy nie umarła. Ron Paul, startujący systematycznie w prawyborach prezydenckich Partii Republikańskiej, co cztery lata zdobywa mniej więcej 10-proc. poparcie w prawyborach. Traktowany był jednak dotąd jako margines życia politycznego prawicy. Teraz jego pomysły najwyraźniej przebiły się do głównego nurtu rozważań. Tak przynajmniej zapewniała podczas konwencji w Tampie kongresmenka Marscha Blackburn.

Duża w tym zasługa ruchu Tea Party, gdzie pomysł zamknięcia Rezerwy Federalnej i powrotu do parytetu złota cieszy się dużą popularnością. A młodszy o 30 lat od Rona Paula kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan ma podobny pomysł. Zamiast złota wolałby powiązać dolara z wartością koszyka różnych surowców.

Paul Krugman, laureat ekonomicznej Nagrody Nobla, nie zostawił jednak na pomysłach republikanów suchej nitki. Jak napisał na łamach „New York Timesa", wprowadzenie parytetu złota dobiłoby amerykańską gospodarkę. „W czasie obowiązywania tego standardu Ameryka nie przeżyła poważniejszych fal paniki finansowej oprócz tych z 1873, 1884, 1890, 1893, 1907, 1930, 1931, 1932 i 1933 roku" – ironizował Krugman. „Każdy, kto wierzy, że w okresie obowiązywania standardu złota istniało coś takiego jak stabilność cen i w ogóle jakakolwiek stabilizacja, chyba nie zapoznał się z faktami" – napisał noblista w swoim blogu. Także inni ekonomiści przypominają, że to właśnie parytet złota przyczynił się do wielkiego kryzysu z lat 30. ubiegłego stulecia. Doprowadził do deflacji, gwałtownego wzrostu bezrobocia, spadku realnych zarobków, a w życiu politycznym – do globalnej destabilizacji i pośrednio – do wybuchu II wojny światowej.

Na parytecie złota – przynajmniej w odniesieniu do dolara i wymiany międzynarodowej – opierał się system z Breton Woods, utworzony w 1944 roku. Gwarantem jego stabilności były Stany Zjednoczone, które wyceniły kurs dolara swojej waluty na poziomie 35 dolarów za uncję złota i odwrotnie. Granice dopuszczalnych odchyleń kursów walutowych wśród krajów uczestników systemu wahały się w granicach 1 proc. Jednak kosztowna wojna w Wietnamie, odpływ petrodolarów i gwałtowny rozwój Japonii przy znacznym deficycie obrotów handlowych zachwiały całym systemem.

Pożegnanie z kruszcem

Z parytetem złota rozstał się ostatecznie Richard Nixon podczas kryzysu naftowego z lat 70., choć dla mieszkańców USA praktycznie nie istniał on już od 1933 roku, kiedy rząd zniósł możliwość wymieniania dolara na kruszec. Dolar stał się walutą całkowicie płynną w 1973 roku. Dziesięć lat później rozpoczynający swoją pierwszą kadencję republikański prezydent Ronald Reagan utworzył słynną złotą komisję mającą zbadać celowość ponownego powiązania dolara z żółtym kruszcem. Ta jednak opowiedziała się za utrzymaniem status quo.

Dziś ekonomiści przypominają, że parytet nie chroni przed kryzysami, a powiązanie wartości dolara z ceną uncji złota wytrąci Rezerwie Federalnej większość narzędzi, takich jak ułatwianie kredytu czy wejście w rolę kredytodawcy ostatniej szansy. Politycy i eksperci, krytyczni wobec pomysłu powrotu do standardu złota, przypominają także, że to nie USA, lecz Chiny są dziś największym producentem złota na świecie. Podczas jednego z tegorocznych wykładów prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke mówił wręcz, że świat nie dysponuje wystarczającymi ilościami kruszcu, aby wesprzeć system oparty na parytecie.

Skąd wziąć tyle złota?

Zwolennicy standardu złota argumentują, że w latach 1945–1971, kiedy obowiązywał parytet 35 dolarów za uncję, gospodarka USA rosła w szybszym tempie, a wzrost stopy życiowej rozkładał się bardziej równomiernie. Potem było już dużo gorzej – rosło bezrobocie, pojawiła się wysoka inflacja. Ekonomiści do dziś się spierają, czy te różnice wynikały właśnie z parytetu złota czy z wyjątkowego okresu dominacji amerykańskiej gospodarki, gdy gospodarki innych krajów świata wydobywały się z wojennych gruzów.

Kenneth Rogoff, poważany ekonomista z Harvardu, uważa, że standard złota niezupełnie może oznaczać, że nowy system będzie stabilniejszy od obecnego. Wiąże bowiem cały system monetarny z dostępnością jednego metalu. Rogoff uważa też, że do wprowadzenia standardu złota potrzebne jest pełne zaufanie do systemu. Jeśli pojawi się choć cień paniki, że rząd będzie chciał przejść do płynnego kursu pieniądza, ludzie rzucą się kupować złoto i cała konstrukcja się rozleci. Tak było pod koniec lat 60., kiedy banki centralne innych krajów zwątpiły w gwarancje utrzymania parytetu, rozmontowując system z Breton Woods.

Cytowany prze BBC Anil Kashyap z University of Chicago uważa, że jedynym efektem jednostronnego przejścia na standard złota przez USA byłoby wyssanie z Ameryki wszystkich rezerw złota, bez żadnych pozytywnych efektów. Tym bardziej że Stany Zjednoczone są dziś relatywnie dużo bardziej zadłużone niż w 1971 roku.

Ryzykowny idealizm

Za czasów Reagana w dokumentach z konwencji republikanów z lat 1980 i 1984 można przeczytać, że oderwanie dolara od legalnego punktu oparcia przyczyniło się do hiperinflacji. Jako cel stawiano sobie wówczas przywrócenie konkretnego standardu monetarnego.

Ale dziś głównym argumentem przeciwko wprowadzeniu parytetu złota jest brak poważniejszej inflacji w rozwiniętych gospodarkach rynkowych. A wprowadzenie standardu złota oznaczałoby przewrócenie całego systemu monetarnego do góry nogami, co dziś wydaje się mało prawdopodobne. I dlatego konkluzja nowej republikańskiej komisji, jeśli taka powstanie, będzie podobna do tej z 1982 r.: wprowadzenie zasady ,,ile złota, tyle pieniądza"  jest ideą piękną, tyle że dziś całkiem niewykonalną.

Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli