Ameryka wróci do parytetu złota? Do dawnych dobrych czasów, gdy dolara można było wymienić na porcję cennego kruszcu? Nawołuje do tego w USA coraz więcej osób. Żądania przywrócenia „złotego standardu" pojawiły się podczas zakończonej właśnie konwencji Partii Republikańskiej w Tampie.
W dokumentach konwencji znalazł się zapis o powołaniu komisji, której zadaniem będzie zbadanie możliwości powrotu USA do standardu złota, z którym Ameryka rozstała się 40 lat temu. Republikanie chcą też przeprowadzenia kolejnego audytu Rezerwy Federalnej, czyli banku centralnego USA.
Zwolennicy powrotu do parytetu złota argumentują, że rozwiąże to większość problemów Ameryki. Parytet złota ma ustabilizować ceny i sprawić, że kursy walut staną się przewidywalne, a rządy zostaną zmuszone do ograniczania deficytów budżetowych i nierówności w wymianie międzynarodowej. Teoretycznie powrót do standardu złota powinien umacniać pieniądz, ograniczając jego podaż i trzymając w ryzach inflację.
Po tych propozycjach w prasie finansowej w USA zawrzało – wszyscy zabrali się do analiz republikańskiej propozycji. Konkluzja była jednoznaczna: wprowadzenie parytetu złota jest w najbliższej przyszłości niemożliwe. W powrót standardu złota nie wierzą także ekonomiści. Niedawno przeprowadzony na University of Chicago sondaż wśród akademików zajmujących się polityką monetarną wskazał, że nie ma w tym środowisku dosłownie nikogo, kto by uważał, że jest to dobry pomysł.
Stary, dobry dolar
Haseł powrotu do standardu złota nie można jednak po prostu zlekceważyć. Pomysł przywrócenia waluty opartej na twardych podstawach w postaci parytetu złota popiera 42 proc. Amerykanów, choć wielu nie zdaje sobie sprawy z potencjalnych konsekwencji. Kongresmen Ron Paul, formalnie republikanin, ale jednocześnie lider ruchu libertariańskiego, ma w USA swoich fanatycznych wyznawców, twierdzących, że odejście od parytetu złota stanowi złamanie artykułu 1 konstytucji.