Korzystając z tzw. opcji call, dającej emitentowi (czyli Polsce) prawo wykupu części bądź całości obligacji Brady'ego przed terminem, Ministerstwo Finansów zapłaci za nie 297 mln dolarów.
To oznacza, że na 12 lat przed dniem zapadalności Polska całkowicie ureguluje swoje zadłużenie, którego redukcja została uzgodniona w październiku 1994 roku. Porozumienie objęło wówczas 14,4 mld dolarów i umożliwiło spłatę należności do 2024 roku. Redukcja zobowiązań wyniosła 49,2 proc. i była jedną z najwyższych na rynku.
Program dla bankrutów
Data 27 października nie jest przypadkowa, bo opcja „call" daje emitentowi prawo wykupu części lub całości obligacji Brady'ego po cenie nominalnej dwa razy w roku, w dniu płatności odsetek.
Nazwa „obligacje Brady'ego" pochodzi od nazwiska amerykańskiego sekretarza skarbu Nicolasa Brady'ego, który zaproponował nowatorski mechanizm redukcji zadłużenia krajów rozwijających się, do których po 1990 roku zaczęła być zaliczana także i Polska. Program polegał na umorzeniu części długu i przekształceniu pozostałej kwoty w długoterminowe obligacje. W ramach tego projektu oprócz Polski swój dług zredukowały wobec banków komercyjnych Argentyna, Brazylia, Bułgaria, Kostaryka, Dominikana, Ekwador, Meksyk, Maroko, Nigeria, Filipiny, Urugwaj i Wenezuela. Zadłużenie w Klubie Paryskim, czyli wobec rządów (określane jako zadłużenie nierynkowe), Polska spłaciła 31 marca 2009 roku.
– Rozumiem, że Ministerstwo Finansów postanowiło spłacić zadłużenie szybciej, uznając, że dzisiaj jest w stanie pożyczać pieniądze na rynkach znacznie taniej. Z tego punktu widzenia jest to słuszna decyzja – powiedział „Rz" prof. Jerzy Osiatyński, jeden z negocjatorów redukcji polskiego długu.