Reklama

Nowe przepisy mogą zagrozić branży tytoniowej

Unijny rynek papierosów czeka rewolucja. Jako największy ich producent w Europie, najdotkliwiej odczujemy negatywne skutki nowych regulacji. Pracę mogą stracić tysiące osób.

Publikacja: 14.12.2012 02:39

Nowe przepisy mogą zagrozić branży tytoniowej

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Polska jest dziś największym rynkiem papierosów mentolowych w Europie i drugim – po Japonii – na świecie. Przypada na nie niemal 20 proc. łącznej sprzedaży. Zbliżone udziały mają też w polskim rynku papierosy cienkie zwane potocznie slimami.

Te dwa kluczowe dla naszej branży tytoniowej rodzaje papierosów – na które rocznie Polacy wydają 7,5 – 8 mld zł – mogą wkrótce zniknąć z rynku. Zakazu ich sprzedaży chce Komisja Europejska. Przygotowywany przez nią projekt nowej dyrektywy tytoniowej zakłada także wprowadzenie obrazkowych ostrzeżeń. W sumie informacje o szkodliwości palenia mają zajmować 75 proc. opakowania.

Eksport jest kluczowy

– Jeśli Unia Europejska zdecyduje się wprowadzić te regulacje, 500 tys. osób zatrudnionych bezpośrednio i pośrednio przy produkcji i sprzedaży wyrobów tytoniowych w Polsce będzie zagrożonych utratą pracy. Jednocześnie nie ma żadnej gwarancji, że liczba palaczy w Polsce spadnie – komentuje Adam Suchenek, rzecznik prasowy Philip Morris Polska, lidera polskiego rynku papierosów.

W Polsce jest sześć z 31 fabryk papierosów znajdujących się w Europie. Daje nam to pozycję lidera na Starym Kontynencie. Pracuje w nich około 6 tys. osób. Ograniczenia w produkcji papierosów w UE może sprawić, że pracę straci, według szacunków branży tytoniowej, nawet 2-3 tysiące osób.

Papierosy w Polsce sprzedaje niemal 125 tys. sklepów, w przypadku najmniejszych na obroty tytoniowe przypada nawet 40 proc. obrotów. – Małym, osiedlowym sklepom grozi bankructwo, a w najlepszym razie znaczne pogorszenie sytuacji finansowej – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.

Reklama
Reklama

– Handel jest w Polsce bardzo rozdrobniony, co powoduje, że każdy najmniejszy spadek obrotu zmniejsza rentowność tego biznesu i może prowadzić do zamknięcia sklepu – komentuje Grzegorz Byszewski z Pracodawców RP.

O swoją przyszłość obawia się także 60 tys. polskich plantatorów tytoniu.

– Redukcja produkcji będzie nieunikniona, bo firmy tytoniowe zmniejszą zapotrzebowanie na surowiec. Najbardziej ucierpią z tego powodu rolnicy ze wschodnich województw, gdzie trudno o inne źródła dochodu – mówi Przemysław Noworyta, szef Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu. – Dlatego nie zgadzamy się na propozycje Brukseli godzące w miejsca pracy w Polsce – dodaje.

Zaostrzenie regulacji popierają przeciwnicy palenia. Ich zdaniem obawy branży tytoniowej są przesadzone. – Już wielokrotnie obawiała się konsekwencji zakazów, ale czarne scenariusze się nie sprawdzały. Wystarczy przypomnieć straszenie polskiego przemysłu wzrostem bezrobocia po wprowadzeniu zakazów palenia w barach i restauracjach – mówi Łukasz Balwicki z Partnerstwa Polska bez Dymu.

Konieczność ograniczenia produkcji byłaby także ciosem dla naszego eksportu. Niemal 70 proc. krajowej produkcji branży trafia za granicę, głównie na rynki unijne. W ubiegłym roku wartość eksportu wyrobów tytoniowych sięgnęła 1,1 mld euro i miała największy udział w eksporcie rolno-spożywczym. Gros eksportowanych przez polskie zakłady papierosów to właśnie slimy.

Legalny rynek traci

Sprzedaż zagraniczna jest jednym z motorów napędzających biznes tytoniowy w Polsce. Mniej powodów do zadowolenia daje branży rynek krajowy. Od kilku lat kurczy się bowiem w Polsce popyt na legalne papierosy. Z danych instytutu Cyberservice wynika, że w ciągu jedenastu miesięcy tego roku koncerny tytoniowe sprzedały nieco ponad 49 mld sztuk papierosów, o 5,3 proc. mniej niż przed rokiem. W 2011 r. rynek papierosów w naszym kraju skurczył się o 3,3 proc. Według firm tytoniowych w tym roku spadek może być większy i sięgnie nawet 6 proc.

Reklama
Reklama

– Zmniejszanie się wielkości legalnego rynku papierosów i wyrobów tytoniowych to przede wszystkim efekt zbyt szybko rosnącej stawki akcyzy – mówi Gabriela Bar, rzecznik prasowy British American Tobacco, wicelidera polskiego rynku papierosów. – Coraz więcej osób palących zaopatruje się w wyroby pochodzące z szarej strefy. Tym bardziej, że nielegalne produkty są powszechnie dostępne, gdyż kwitnie przemyt zza wschodniej granicy.

Palacze płacą więcej

Ostatnie lata przyniosły falę podwyżek cen papierosów w Polsce. W trzecim kwartale 2012 r. przeciętna paczka wyrobów tytoniowych kosztowała prawie 11 zł. To o prawie 8 proc. więcej niż przed rokiem. W 2004 roku, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, za standardowe papierosy trzeba było zapłacić 4,6 zł. Cztery lata później było to już niespełna 7 zł. Wyższe ceny to głównie efekt wzrostu podatku akcyzowego. W porównaniu z 2004 r. w przeliczeniu na paczkę papierosów akcyza jest o ponad 160 proc. wyższa. Według Komisji Europejskiej w lipcu 2012 r. podatki stanowiły niemal 85 proc. ceny paczki papierosów w Polsce, co plasuje nas w czołówce Unii Europejskiej.

Polska jest dziś największym rynkiem papierosów mentolowych w Europie i drugim – po Japonii – na świecie. Przypada na nie niemal 20 proc. łącznej sprzedaży. Zbliżone udziały mają też w polskim rynku papierosy cienkie zwane potocznie slimami.

Te dwa kluczowe dla naszej branży tytoniowej rodzaje papierosów – na które rocznie Polacy wydają 7,5 – 8 mld zł – mogą wkrótce zniknąć z rynku. Zakazu ich sprzedaży chce Komisja Europejska. Przygotowywany przez nią projekt nowej dyrektywy tytoniowej zakłada także wprowadzenie obrazkowych ostrzeżeń. W sumie informacje o szkodliwości palenia mają zajmować 75 proc. opakowania.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Finanse
„Luka” w PPK, czyli niewielki zysk dzisiaj, wielka strata w przyszłości
Finanse
Zderegulować obawy przed IPO. Jak przywrócić giełdę polskim firmom
Finanse
Bruksela zablokowała najważniejszy fundusz Putina. Kieruje nim były obywatel Ukrainy
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Reklama
Reklama