Na dzisiejsze popołudnie zaplanowano ostatnią w tym roku sesję Kongresu USA, który ma kontynuować rozmowy w sprawie uniknięcia klifu fiskalnego, czyli pakietu podwyżek podatków i cięć wydatków, które mogą wejść w życie z Nowym Rokiem. Trwające w weekend negocjacje między demokratycznymi i republikańskimi senatorami nie przyniosły porozumienia w tej kwestii, co popsuło nastroje na rynkach i umocniło dolara.
W ocenie strategów gwałtowna wyprzedaż bardziej ryzykownych walut jest jednak mało prawdopodobna, gdyż rozmowy o budżecie trwały już od miesięcy, wpływ cięć będzie odczuwalny stopniowo, a wielu graczy nie wierzyło w ugodę przed końcem roku.
- Jeśli obudzimy się w środę, a sprawa nie będzie rozwiązana, nie sądzę, byśmy mieli do czynienia z gwałtowną awersją do ryzyka, gdyż gracze nie pozycjonują się tak, jakby oczekiwali ugody przed środą - ocenił Michael Sneyd z BNP Paribas. - Wygląda niemalże na to, iż rynki założyły, że dyskusje w sprawie klifu przedłużą się do przyszłego roku, a inwestorzy chyba zamknęli wszelkie ryzykowne pozycje przed świętami - dodał.
W okresach zawirowań inwestorzy preferują płynnego dolara, więc impas w kwestiach budżetowych może go umacniać wobec większości walut. Natomiast postępy w rozmowach budżetowych mogłyby umacniać na przykład euro i dolara australijskiego.
Euro lekko słabło w poniedziałek, jednak w skali roku zyskało około 2 procent wobec dolara i 14 procent względem jena, co stanowi największy wzrost od czasu wprowadzenia wspólnej waluty.