Związki zawodowe szykuja wielki strajk na Śląsku

Wkrótce decyzje w sprawie dołączenia do protestu podejmą górnictwo i energetyka

Publikacja: 04.01.2013 03:49

Związki zawodowe szykuja wielki strajk na Śląsku

Foto: Fotorzepa, Tom Tomasz Jodłowski

Trwają przygotowania do gigantycznego strajku na Śląsku. Jest on coraz bardziej realny, ponieważ wciąż nie odbyły się rozmowy na linii rząd – związkowcy. Jeśli faktycznie do protestu dojdzie to jego koszty – w zależności od tego, ile firm się do niego przyłączy oraz jak długo potrwa – liczone będą w dziesiątkach milionów złotych.

Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności", przyznaje, że do największego od 1981 r. protestu większości branż może dojść już w pierwszej dekadzie lutego, ale dokładnej daty nie chce podać.

– Z datą trzeba się dokładnie zastanowić, by nic nie przysłoniło naszej akcji ani też by nie była ona podczepiona pod jakieś wydarzenie polityczne, by tak potem mogła być kojarzona – mówi „Rz" Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

I dodaje, że górnicy, którzy dołączą do referendum 10 stycznia, niewątpliwie opowiedzą się za strajkiem. – Mamy też swoje powody, bo wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński opowiada się za siedmiodniowym tygodniem pracy kopalń, a poza tym cały czas niewyjaśniona jest sprawa górniczych emerytur – przypomina Czerkawski.

Żądania związków

W grudniu związkowcy wystosowali list do wicepremiera, ale jeszcze nie odpowiedział.

Założony w październiku Międzyzakładowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (MKPS) skupia śląskie oddziały największych central związkowych w kraju. Komitet domaga się stworzenia ulg dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w kryzysie (zwolnienia zapowiedziały 534 polskie firmy), wsparcia tych, które odczują skutki pakietu klimatycznego, ograniczenia umów śmieciowych, likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i utrzymania przywilejów emerytalnych dla zatrudnionych w szczególnych warunkach.

– Jeżeli do rozmów nie dojdzie, będziemy zmuszeni walczyć na ulicy. Jeżeli rządzący chcą tej ulicy, będą ją mieć, ale jesteśmy przygotowani na merytoryczne rozmowy, chcemy rozmawiać, chcemy ratować nasze miejsca pracy – mówi Kolorz.

– Mam nadzieję, że do protestów nie dojdzie i będzie prowadzony dialog w Komisji Trójstronnej – mówi „Rz" Janusz Steinhoff, szef rady Krajowej Izby Gospodarczej, były wicepremier i minister gospodarki.

– Co prawda sam zwolennikiem NFZ nie jestem, a i w kwestii obniżającego konkurencyjność UE pakietu klimatycznego związkowców rozumiem. Jednak związki muszą pamiętać, że najlepszym utrzymaniem miejsc pracy jest koniunktura i elastyczność rynku pracy. Fiat zwalniał, bo auta europejskie są niekonkurencyjne i ich sprzedaż spada, podczas gdy sprzedaż takich marek jak Kia czy Hyundai rośnie – podkreśla Steinhoff.

Większość na „tak"

Za strajkiem przy frekwencji 60–70 proc. w poszczególnych zakładach w trwających od listopada referendach opowiadało się zwykle ok. 90 proc. głosujących. Uczestnictwo w strajku potwierdzili m.in. hutnicy, koksownicy, kolejarze czy pracownicy zbrojeniówki. Teraz dołączą do nich m.in. górnicy i energetycy.

– Strajk nie ma polegać na uciążliwości, ale jak na dwie godziny wszystko stanie, może ktoś będzie z nami poważnie rozmawiał – mówi Czerkawski.

Lutowy strajk może potrwać maksymalnie cztery godziny. Formalnie ma to być strajk solidarnościowy, gdy inne branże solidaryzują się z pracownikami sądownictwa, którzy są w sporze zbiorowym, a nie mają prawa do strajku.

Nie można wykluczyć, że protest będzie też dotyczyć katowickiej grupy energetycznej Tauron (oprócz elektrowni należą do niej kopalnie Południowego Koncernu Węglowego). Liderzy energetycznej „S" nie chcą zdradzać planów.

– W poniedziałek odbędzie się pierwsze spotkanie międzyzwiązkowego komitetu strajkowego, wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej – mówi „Rz" przewodniczący jednej z komisji „S". Zresztą energetycy z całej Polski sygnalizują, że 2013 r. będzie dla branży gorący.

– Rozmawiamy ze związkowcami z górnictwa. Uważamy, że dotyczą nas wspólne problemy – mówi Janusz Śniadecki, przewodniczący jednego ze związków w Enei. Zwraca uwagę, że zapowiadana restrukturyzacja może skutkować zwolnieniami.

Powołanie spółki Inwestycje Polskie też budzi obawy związkowców. Trwają starania, by na drugą połowę stycznia zwołać komitet trójstronny ds. branży energetycznej, w ramach którego rząd, pracodawcy i związki rozmawiać będą o zmianach.

Trwają przygotowania do gigantycznego strajku na Śląsku. Jest on coraz bardziej realny, ponieważ wciąż nie odbyły się rozmowy na linii rząd – związkowcy. Jeśli faktycznie do protestu dojdzie to jego koszty – w zależności od tego, ile firm się do niego przyłączy oraz jak długo potrwa – liczone będą w dziesiątkach milionów złotych.

Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności", przyznaje, że do największego od 1981 r. protestu większości branż może dojść już w pierwszej dekadzie lutego, ale dokładnej daty nie chce podać.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli