Korzysta już  tego wielu zamożnych obywateli Stanów Zjednoczonych. Nowi rezydenci osiedlający się na Portoryko nie płacą lokalnego ani federalnego podatku od zysków kapitałowych, zachwala Alberto Baco Bague, odpowiedzialny za rozwój gospodarczy i handel tego kraju stowarzyszonego z USA. Krańcowa stawka podatkowa obowiązująca w Nowym Jorku, gdzie mieszka Pualson, wynosi 50 proc.

Niedawno, według nieoficjalnych informacji,  John Paulson oglądał ekskluzywną nieruchomość w Condado w sąsiedztwie San Juan, stolicy Portoryko, wycenianą na 5 milionów dolarów. Firma Paulson&Co zarządzająca 18 miliardami dolarów, odmówiła komentarza na temat osobistych planów właściciela, ale przyznała, że  rozglądała się ona za możliwościami inwestycyjnymi w Portoryko, jednak nie ulokowała tam żadnych pieniędzy.

Paulson jeszcze nie podjął decyzji, ale jego podwładni już poczynili kroki umożliwiające im płacenie mniejszych podatków.  W ubiegłym roku w firmie reasekuracyjnej na Bermudach ulokowali 450 milionów dolarów, która te pieniądze zainwestowała w fundusze  Paulson&Co. Dzięki temu manewrowi przez lata nie będą płacić podatku od zysku z tej inwestycji, a jeśli nadejdzie taki moment nie zapłacą fiskusowi dużo.

Przeprowadzka Paulsona na karaibską wyspę, odległą od Nowego Jorku o cztery godziny lotu samolotem, byłaby, zdaniem wtajemniczonych,  niezwykłą decyzją miliardera, który dorastał w dzielnicy Queens i studiował na New York University. Gdyby się na to zdecydował dołączyłby do grona takich osób jak słynny francuski aktor Gerard Depardieu, czy miliarder Bernard Arnault, którzy przed podatkami postanowili schronić się zagranicą