Pieniądze szczęścia nie dają! Aby na pewno?

Jednym z podstawowych pytań zadawanych przez ekonomistów jest, czy bogactwo poprawia ludzki byt? Ekonomia szczęścia opierała się dotąd na badaniu Richarda Easterlin. Teraz jego tezy podważa para ekonomistów z University of Michigan

Publikacja: 23.05.2013 12:35

Pieniądze szczęścia nie dają! Aby na pewno?

Foto: Bloomberg

W swoim badaniu Betsey Stevenson i Justin Wolfers twierdzą,  że udało im się rozwiązać tzw. paradoks Easterlina. Polega on na tym, że wcześniejsze badania wskazywały na brak związku między subiektywnie rozumianym poczuciem szczęścia a poziomem gospodarczego rozwoju. Po przekroczeniu pewnego pułapu PKB na mieszkańca (szacowanego na ok. 10 tys. dolarów) dalszy wzrost nie łączył się z większym zadowoleniem obywateli. Ten wynik wielokrotnie powtarzany był przez twórcę twierdzenia, a także przez wielu innych naukowców.Stworzone przez nich modele ekonomiczne zakładały, że głównym źródłem użyteczności jest konsumpcja. Te dwa twierdzenia da się uzgodnić tylko w następujący sposób. Uczestnikom rynku z pozoru tylko wydaje się, że chcą więcej zarabiać, a tak naprawdę chcą mieć po prostu więcej niż inni. Ludzie masowo popadają więc w pułapkę hedonizmu – przeciętny człowiek poświęca swoją energię życiową na zdobywanie dóbr materialnych, które nie uczynią go szczęśliwszym, gdyż jego względna pozycja w społeczeństwie nie może się zmienić.

Czy teraz podejście do tematu się zmieni? Maciej Bitner  główny ekonomista Wealth Solutions, wskazuje, że o ile użyta w badaniu zmienna PKB per capita nie budzi większych wątpliwości, o tyle warto napisać, czym jest szczęście, tak jak je rozumieją ekonomiści. W przeprowadzonym badaniu Stevenson i Wolfers zadali respondentom następujące pytanie: „Wyobraź sobie drabinę, której stopnie ponumerowane są od zera na dole do dziesięciu na górze. Powiedzmy, że ostatni szczebel drabiny reprezentuje najlepsze możliwe życie dla ciebie, a szczebel najniższy życie najgorsze. Na którym szczeblu drabiny masz poczucie, że stoisz teraz?". Uzyskaną odpowiedź (w skali 0-10) można więc porównać pomiędzy 122 krajami, które uczestniczyły w badaniu.

Wyniki nie były zbyt wielkim zaskoczeniem. Tytuł najszczęśliwszych nacji świata zdobyły narody bogate. Na czele stawki są m.in. Duńczycy (najwyższa wartość – prawie 8), Kanada, USA, Nowa Zelandia, Izrael, Luksemburg i Katar. Polska jest mniej więcej w środku skali (ok. 5,5). Szczęśliwsi od nas są obywatele większości krajów Europy Zachodniej. Lepszy wynik od nas uzyskali m.in. Niemcy (ok. 7) czy Francuzi (ok. 6,5). W całej próbie zmienność dochodu per capita wyjaśnia ponad połowę zmienności poziomu subiektywnej szczęśliwości pomiędzy krajami.

Stevenson i Wolfers wykazują, że ich badanie wykazało zależność pomiędzy wzrostem poziomu zamożności, a poziomem odczuwalnego szczęścia. Para ekonomistów wskazała, że zależność między logarytmem dochodu a poczuciem szczęścia jest stabilna niezależnie od poziomu PKB. Oznacza to, że wzrost dochodu z 1 tys. dol. do 2 tys. dol. powoduje ten sam przyrost szczęścia co wzrost z 10 tys. dol. do 20 tys. dol. Każda złotówka dla bogatego jest warta mniej, ale procentowe zmiany biedni i bogaci odczuwają tak samo.

Badanie przeprowadzone przez Stevenson i Wolfers wykazało jeszcze jedną rzecz. Jeżeli bowiem jest tak, że obywatele bogatszych krajów są szczęśliwsi dlatego, że ludzie w biedniejszych krajach są biedniejsi, samopoczucie biednych ludzi w bogatym kraju powinno być gorsze niż bogatych w biednym. Tak jednak nie jest – związek między zamożnością a poczuciem szczęścia jest, średnio rzecz biorąc, identyczny także wewnątrz badanych krajów. Tę interpretację potwierdza też badanie ewolucji poczucia szczęścia w czasie w ramach jednego kraju – wraz z rozwojem gospodarczym wszystkich badanych krajów Europy Zachodniej (wyłączywszy Belgię) rośnie zadowolenie z życia.

Reklama
Reklama

Czy badanie pary ekonomistów z University of Michigan będzie miało większy wpływ na politykę gospodarczą? Specjalista z Wealth Solutions wskazuje, że ekonomia szczęścia nie zawsze traktowana jest poważnie. Prawdopodobnie jednym z powodów było to, że dotychczas jej ustalenia szły nieco pod prąd zasadniczym tezom, na jakich zasadza się ta nauka. Stwierdza on jednak, że opisany tu wynik będzie bardzo często wykorzystywany w debatach nad polityką gospodarczą, gdyż Stevenson i Wolfers dali orędownikom reform zmierzających do przyspieszenia tempa wzrostu poważny oręż do ręki. Ci mogą teraz powiedzieć swoim oponentom: stoicie na drodze ludzkiego szczęścia. A co najmniej poczucia szczęścia. Bo to chyba jednak jest różnica.

Finanse
Trump przypuścił nowy atak na Powella. Prezydent znalazł sposób na pozbycie się szefa Fed?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama