FRD został stworzony po to, by gromadzić środki na wypłatę świadczeń w przyszłości, gdy pracujących będzie mniej niż obecnie, a emerytów znacznie więcej. Pieniądze funduszu są zarządzane przez ZUS.
– To zwyczajny fundusz inwestycyjny, choć jego podstawowym celem jest ochrona aktywów przed spadkiem ich wartości – mówiła Mirosława Boryczko, wiceprezes ZUS, na specjalnym spotkaniu z dziennikarzami, pokazującym kuchnię zarządzania FRD. – Dotychczas to zadanie udaje się wypełnić, nawet z nadwyżką. Osiągnięty wynik z inwestycji to 3,2 mld zł – dodała.
Zdecydowana większość pieniędzy lokowanych jest w polskie obligacje skarbowe. Na koniec czerwca było to 77 proc. środków. Na lokatach bankowych fundusz trzymał 11 proc. pieniędzy, a w akcjach – 12 proc.
W tej dziedzinie FRD prowadzi pasywną politykę inwestycyjną. To znaczy, jak tłumaczył prezes ZUS Zbigniew Derdziuk, nie przeprowadza analizy fundamentalnej każdej ze spółek; po prostu tworzy swój koszyk z 60 największych firm notowanych na GPW z wysoką płynności. Ich udziały w portfelu FRD odpowiadają udziałom w indeksie WIG. Maksymalny udział FRD w jednej spółce wynosi obecnie 0,67 proc.
Zdaniem prezesa ZUS taka ostrożna polityka przynosi bardzo dobre efekty. Część akcyjna portfela FRD zarobiła (w latach 2002–2012) 28,1 proc. Dla porównania to tylko nieco gorzej niż najlepszy fundusz akcyjny na rynku (31,69 proc.) i znacznie powyżej średniej (17,84 proc.). Wynik części obligacyjnej to 73,89 proc. zysku, a najlepszego funduszu rynkowego – 81,13 proc., a średnia – 66,63 proc.