Fundacja Kronenberga: Polacy nie potrafią zarządzać nadwyżkami

Zaledwie 6 proc. Polaków inwestuje swoje nadwyżki finansowe, a aż 58 proc. nie korzysta z żadnych form lokowania oszczędności – wynika z badania Fundacji Kronenberga i Citi Handlowego.

Publikacja: 29.10.2013 07:51

Fundacja Kronenberga: Polacy nie potrafią zarządzać nadwyżkami

Foto: Bloomberg

Najlepsza inwestycja? Trzymanie pieniędzy „w skarpecie". Tak w telegraficznym skrócie można streścić nastawienie Polaków do oszczędzania, pokazane w raporcie „Postawy Polaków wobec oszczędzania"  Fundacji Kronenberga i Citi Handlowego.

Okazuje się bowiem, że aż 11 proc. Polaków lokuje swoje nadwyżki finansowe w ten właśnie sposób, czyli trzymając gotówkę w domu. Bardziej popularną formą „inwestycji"  jest tylko konto osobiste. Na pytanie: z jakich sposobów lokowania nadwyżek finansowych obecnie korzystasz, aż 17 proc. osób wskazało konto osobiste, a 11 proc. trzymanie gotówki w domu. Na kolejnych miejscach znalazły się również proste formy pomnażania kapitału: lokata terminowa (8 proc. wskazań) oraz konto oszczędnościowe (7 proc.).

Nie ma jak w domu

Prawie jedna piąta Polaków uważa rachunek bieżący za środek służący lokowaniu nadwyżek finansowych. Jeszcze bardziej zaskakujące jest jednak to, że aż 58 proc. Polaków nie korzysta obecnie z żadnej formy inwestowania kapitału.

Na pierwszy rzut oka może się więc wydawać, że takimi nadwyżkami po prostu nie dysponujemy. Eksperci przekonują jednak, iż tak nie jest.

– Warto podkreślić, że Polacy swoją nieumiejętność oszczędzania tłumaczą często niskimi zarobkami. Tymczasem, jak pokazują dane GUS, średnie wydatki na osobę w gospodarstwie domowym to 1045 zł, natomiast budżet, którym dysponujemy, to 1270 zł. Wydatki stanowią 82 proc. naszego budżetu. Pozostaje więc nam jeszcze kilkanaście procent rezerw do zagospodarowania. To zaś oznacza, że przy sprawnym zarządzaniu finansami jesteśmy w stanie wygenerować nadwyżki, które warto odłożyć chociażby na lokacie, by uchronić ich wartość przed wpływem inflacji – mówi Krzysztof Kaczmar, prezes Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy. – Jesteśmy społeczeństwem, które dopiero się bogaci. Tym bardziej powinniśmy dbać, aby nasze oszczędności nie traciły na wartości. W porównaniu z innymi krajami UE nie posiadamy ich wiele. Pod względem gromadzenia oszczędności plasujemy się w ogonie państw należących do Wspólnoty. Niestety, niski poziom wiedzy ekonomicznej, kierowanie się stereotypami, a także głośne afery instytucji parabankowych składają się na rosnącą nieufność Polaków do produktów finansowych. Dlatego właśnie ta przysłowiowa „skarpeta" stanowi dla  części społeczeństwa synonim bezpieczeństwa.

Aż 15 proc. Polaków uważa, że trzymanie pieniędzy w domu jest najbezpieczniejszym sposobem zarządzania nadwyżkami finansowymi. „Skarpeta" okazuje się więc bezpieczniejsza niż bank i tak samo bezpieczna jak inwestycja w nieruchomości lub ziemię. Lokata terminowa jest uważana za najbezpieczniejszą przez 13 proc. Polaków, konto oszczędnościowe przez 11 proc., a konto osobiste/rachunek bieżący przez 9 proc. uczestników badania.

Badanie – choć nie bezpośrednio – bardzo dobrze pokazuje, jaki jest podstawowy i jednocześnie największy błąd popełniany przy lokowaniu nadwyżek finansowych. To wkładanie wszystkich jajek do jednego koszyka, czyli inaczej mówiąc, brak dywersyfikacji,  zróżnicowania portfela inwestycyjnego. W odpowiedziach na pytanie: z których form lokowania nadwyżek finansowych obecnie korzystasz, najpopularniejsze okazują się produkty bankowe (różne rodzaje kont i lokata). Fundusze inwestycyjne i nieruchomości wskazało tylko po 2 proc. respondentów, a bezpośrednie inwestycje w akcje zaledwie 1 proc.

Można zatem dojść do wniosku, że Polacy nie różnicują swoich inwestycji. Potwierdzają to eksperci od inwestowania, tacy jak Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (więcej w ramce).

Bez gotowej recepty

Jak pomnażać swoje oszczędności? Niestety, na to pytanie nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Wiele zależy bowiem od takich czynników jak: wiedza, doświadczenie, wiek, skłonność do ryzyka, wartość posiadanego majątku.

W dużym uproszczeniu można przyjąć, że im ktoś jest zamożniejszy i młodszy, tym większą część swoich nadwyżek może zainwestować ryzykownie. I odwrotnie: starsze i mniej zamożne osoby powinny się wystrzegać agresywnych form inwestowania. Są oczywiście liczne wyjątki od tej reguły. Wiele zależy bowiem od indywidualnych skłonności do ryzyka, czyli od tego, jaką stratę jesteśmy w stanie zaakceptować wybierając rodzaj inwestycji, który potencjalnie może przynieść wysokie zyski.

Podanie gotowej recepty na zyskowny portfel inwestycyjny  jest w zasadzie niemożliwe. Można natomiast wskazać kilka podstawowych błędów, jakich należy się wystrzegać.

Po pierwsze, nie powinno się lokować wszystkich oszczędności w jeden produkt ani w różne produkty inwestycyjne oferowane przez tę samą  instytucję. Powtórzmy jeszcze raz: niezbędna jest dywersyfikacja (zróżnicowanie).

Po drugie, nie można przywiązywać się bezmyślnie do jednego rodzaju inwestycji. Jeżeli na przykład oprocentowanie lokat mocno spada, warto się rozejrzeć za innymi, bezpiecznymi produktami inwestycyjnymi.

Po trzecie, nie można inwestować w produkt, którego się nie rozumie. Gdy słyszymy o  „gwarantowanych zyskach" czy „lokatach w złoto" powinniśmy być czujni. W przypadku produktów strukturyzowanych, których stopa zwrotu może zależeć od notowań wybranych instrumentów, np. indeksów giełdowych, surowców, walut itp., należy dokładnie dowiedzieć się, jak dany produkt działa. Czytanie regulaminów i umów to często nie lada wyzwanie. Może się jednak okazać zbawienne. Wiele produktów ma tak skomplikowane regulaminy, że nawet doradcy finansowi mogą mieć problem z wytłumaczeniem mechanizmów. I wtedy nierzadko zarabia tylko instytucja oferująca produkt, a nie inwestor.

Jednak się uczymy

Z badania Fundacji Kronenberga i Citi Handlowego płyną też budujące i pozytywne  wnioski. Z roku na rok maleje odsetek osób w jakikolwiek sposób nieinwestujących swoich oszczędności  (z 12 proc. w 2012 r. do 6 proc. w 2013 r.), ale ci, którzy to robią, postępują w coraz bardziej przemyślany sposób.

Wśród tych, którzy wciąż inwestują, rośnie bowiem udział lokujących pieniądze na długie terminy. Można zatem powiedzieć, że coraz mniej jest inwestorów przypadkowych. Zmalał odsetek osób lokujących pieniądze na okres do jednego roku, wzrósł tych, którzy robią to z myślą o okresie dłuższym niż rok, trzy, a nawet dziesięć lat.

Następny tekst z cyklu „Tydzień dla Oszczędzania" opublikujemy jutro. Partnerem cyklu są: Fundacja Kronenberga i Citi Handlowy

Jarosław Dominiak, prezes zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Skutecznym inwestorem nie jest bynajmniej ten, kto posługuje się wyrafinowaną strategią i wykorzystuje zaawansowane techniki inwestycyjne. Osoby osiągające sukces na giełdzie bardzo często wskazują na ważną umiejętność, jaką jest unikanie błędów i ciągłe eliminowanie ich ze swoich zachowań inwestycyjnych. Świadomość i akceptacja tego, że na giełdzie będziemy popełniali błędy, jest tak samo ważna jak zrozumienie i oswojenie się ze stratami jako częścią gry, jaką jest inwestowanie w akcje. Na rynku kapitałowym wygrywa ten, kto dąży do wyeliminowania jak największej liczby błędów, a nie ten, kto koncentruje się na znalezieniu idealnego systemu gwarantującego same zyskowne transakcje. Im szybciej to zrozumiemy, tym szybciej będziemy mogli się cieszyć sukcesami. Katalog błędów, które popełniamy, jest bardzo obszerny. Do najczęstszych należą upór i trwanie w popełnionych błędach. Początkującemu inwestorowi trudno jest najpierw zrozumieć, a potem zaakceptować, że akcje spółki, którą kupił, zamiast zyskiwać – tracą. Tłumaczy to sobie jako chwilowy „błąd" całego rynku. Jeżeli sytuacja się nie zmienia i spadki trwają, inwestor bardzo często chce wziąć odwet i dokupuje więcej akcji danej spółki – tłumacząc sobie, że jak dokupi kolejny pakiet po zdecydowanie niższej cenie, to średnia cena wszystkich posiadanych przez niego akcji znacząco się obniży. Innym częstym błędem jest stawianie wszystkiego na jedną kartę, czyli całego kapitału na zakup akcji tylko jednej spółki. Inwestor naraża się wtedy na bardzo duże i nieuzasadnione ryzyko. Wspomniane dwa typowe błędy są tak powszechne, że doczekały się już powiedzeń giełdowych, np. nie walcz z trendem czy nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka.

—jam

Tomasz Pol, szef pionu zarządzania produktami detalicznymi, usługami maklerskimi i segmentami w Citi Handlowy

Z całą pewnością inaczej oszczędzać i inwestować będzie bardzo zamożny biznesmen, a inaczej przeciętnie zarabiający Kowalski. Inaczej osoba samozatrudniona, inaczej pracownik na pełnym etacie. To wynika z kilku rzeczy – sytuacji i płynności finansowej, wiedzy oraz doświadczenia czy skłonności do ryzyka. Punktem wyjścia dla wszystkich powinno być wyznaczenie celów i określenie indywidualnych potrzeb. To podstawa do wypracowania mniej lub bardziej wystandaryzowanych rozwiązań. Jeśli ktoś oczekuje pewnej formy lokowania pieniędzy, zapewne wybierze lokatę lub konto oszczędnościowe. Przy takich instrumentach mamy z góry określoną stopę zwrotu. Jeśli ktoś jest gotowy ponieść ryzyko i oczekuje większego zysku, rozważać już pewnie będzie inwestowanie w fundusze. W zależności od poziomu ryzyka, jaki jesteśmy w stanie zaakceptować, można wybrać bardziej ryzykowne inwestycje w akcje czy najbardziej bezpieczne fundusze kupujące obligacje. Warto przy tym pamiętać i porozmawiać z doradcą w banku o dywersyfikacji ryzyka i lokowaniu środków w różnych funduszach, o różnym profilu. Ważnym kryterium wyboru może się okazać czas, w jakim chcemy osiągnąć zysk. Lokata zakładana jest na ściśle określony czas i w przypadku podjęcia środków przed terminem bank nie wypłaca odsetek lub nalicza tylko ich część. Wybierając fundusz, sami decydujemy, kiedy kupujemy, a kiedy sprzedajemy jednostki. To, jak inwestujemy, często zależy też od tego, ile mamy do zainwestowania. Daleki jestem od tworzenia uogólnień, bo z perspektywy bankowca wiem, że kluczem do efektywnego planowania inwestycji jest indywidualny program, zbudowany na podstawie preferencji klienta.

—jam

Najlepsza inwestycja? Trzymanie pieniędzy „w skarpecie". Tak w telegraficznym skrócie można streścić nastawienie Polaków do oszczędzania, pokazane w raporcie „Postawy Polaków wobec oszczędzania"  Fundacji Kronenberga i Citi Handlowego.

Okazuje się bowiem, że aż 11 proc. Polaków lokuje swoje nadwyżki finansowe w ten właśnie sposób, czyli trzymając gotówkę w domu. Bardziej popularną formą „inwestycji"  jest tylko konto osobiste. Na pytanie: z jakich sposobów lokowania nadwyżek finansowych obecnie korzystasz, aż 17 proc. osób wskazało konto osobiste, a 11 proc. trzymanie gotówki w domu. Na kolejnych miejscach znalazły się również proste formy pomnażania kapitału: lokata terminowa (8 proc. wskazań) oraz konto oszczędnościowe (7 proc.).

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu