Co ukryją Japończycy

Jeden z najbardziej rozwiniętych krajów świata szykuje się do przyjęcia cenzury. W ciągu kilku ostatnich miesięcy 2013 roku została opracowana i przyjęta Ustawa o Ochronie Specjalnych Tajemnic.

Publikacja: 24.01.2014 10:25

Co ukryją Japończycy

Foto: Bloomberg

Stworzył ją gabinet premiera Shinz? Abe, następnie 9-osobowa Rada Bezpieczeństwa zaaprobowała projekt pod koniec października, a parlament przegłosował ustawę 6 grudnia. W grudniu 2014 r. prawo zacznie obowiązywać. Nie do końca wiadomo jednak co będzie „specjalną tajemnicą". Spekuluje się, że za takie zostaną uznane m.in. informacje dotyczące elektrowni atomowej w Fukushimie.

Raj dla szpiegów

Pewien sowiecki agent określił w latach 80. Japonię jako raj dla szpiegów. Żadnych zasad utrzymania tajemnicy państwowej, ustaw o szpiegostwie czy patriotyzmie. Dziennikarze i politycy mogli żyć bez strachu w równowadze wzajemnych korzyści i porozumień. Nowa ustawa ma to zmienić chroniąc bezpieczeństwo państwa przy pomocy wspominanych „specjalnych tajemnic". Dziennikarzom ujawniającym takie super tajemnice będzie groziło od 5 do 10 lat pozbawienia wolności. Zakaz mówienia obejmie także urzędników służby cywilnej – od najniższego do najwyższego szczebla.

Śmiałe plany japońskiego rządu spowodowały pod koniec ubiegłego roku protesty na ulicach, otwarty sprzeciw wyraziły także rozmaite środowiska. Yoshioka Shinobu, szef japońskiego PEN klubu, uważa, że społeczeństwo będzie miało ograniczony dostęp do informacji. Szef związku japońskich prawników, Kenji Yamagishi deklaruje, że dołoży wszelkich starań, żeby powstrzymać ustawę o cenzurze, a  Shimbun Roren, organizacja zrzeszająca ponad 80 dziennikarskich związków zawodowych, nazywa ją wprost „nikczemną". Reporterzy Bez Granic widzą w nowej sytuacji niebezpieczeństwo utraty transparentności działań polityków.

I bez cenzury w nowym wydaniu Japonia spada w rankingach wolności prasy – z 22. miejsca w 2012 na 53. spośród 179 badanych krajów w 2013 roku. Obecna selekcja informacji w Japonii plasuje ją obok Komorów i Mozambiku. Premier Abe grzmi na otwarciu szczytu w Davos o tym, że jego kraj będzie stał w obronie wolności w regionie, ale wolność w jego rozumieniu może przybrać dość ponury obraz.

Sekret numer jeden - jaka znowu katastrofa?

Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby taka ustawa obowiązywała już w 2011 r., przed potrójną tragedią – trzęsienia ziemi, tsunami i Fukushimy. Światowe telewizje nie miałyby jak pokazywać obrazów dymu unoszącego się znad kolejnych bloków elektrowni atomowej, bo zwyczajnie obowiązywałoby na nie informacyjne embargo.

Nie byłoby filmów dokumentalnych w rodzaju „A2-B-C" poświęconych ponurej rzeczywistości japońskich rodzin przesiedlonych ze skażonej zony. Ani informacji o rosnącej liczbie zachorowań na raka tarczycy wśród dzieci z Fukushimy, czy niepokojących wskazaniach dozymetrów w miejscach z pozoru dalekich od samej. Nie poznawalibyśmy historii straceńców w rodzaju Masamiego Yoshizawy, który wbrew rządowi tworzy w skażonej strefie „Ranczo nadziei", rodzaj schroniska dla krów, które pozostały bez nadzoru, gdy ich hodowcy musieli opuścić zostać ewakuowani. Nie mielibyśmy tak plastycznego obrazu skażenia, by dowiedzieć się, że takie bogu ducha winne krowy zaczynają mutować i pojawiają im się dziwne białe plamki na łbach. New York Times czy Wall Street Journal nie wysyłałby swoich reporterów do zbadania sytuacji „2 lata po", bo nie byłoby od czego odliczać czas przedłużającego się zagrożenia. Japońska ryba wciąż byłaby towarem pożądanym przez najlepsze restauracje na świecie i nikt nie wątpiłby w to, że sushi to samo zdrowie.

Premier Japonii z powodzeniem sprzedawałby na świecie krajowe rozwiązania nuklearne, bo wiadomo, że japońskie znaczy dobre. Szkodzące rządowi informacje rozchodziłyby się w kontrolowany sposób, dla świata Japonia nie popełniałaby błędów.

Fukushima będzie głównym „specjalną tajemnicą" chronioną przez nowa ustawę. Koniec z wiadomościami o wyciekach radioaktywnej wody z wciąż dostawianych ogromnych pojemników na chłodziwo w Fukushimie. Nie dowiemy się już o szczurach przegryzających kable zasilające uszkodzone bloki elektrowni. O bezrobotnych, bezdomnych i – o zgrozo – także o przestępcach z najprawdziwszych gangów yakuzy zatrudnianych do wykonywania najgorszych zadań, w których nie można zadbać o bezpieczeństwo pracowników.

Zagubieni w swej desperacji przesiedleńcy z rejonów zagrożonych radioaktywnym skażeniem, aktualnie niemała grupa 280 000 osób, nie może w żaden sposób wygrać z rządowymi procedurami nakazującymi przebywania w miejscach, gdzie liczniki Geigera trzeszczą i piszczą wniebogłosy, wciąż wskazując obecność szkodliwych dla człowieka dawek promieniowania.

W świat pójdzie co najwyżej informacja o wygranej japońskiego robota na prestiżowym amerykańskim konkursie organizowanym przez Google. I wszystko będzie w porządku, bo przecież wygrywa japońska myśl techniczna, robot z niespodziewanym cyberwdziękiem posprzątał wszystko, co trzeba podczas testu. Konkurencja pokonana, Japonia znowu na szczycie. Tyle się dowiemy.

Sekret numer dwa – nie drażnimy sąsiadów

Drugie w kolejności do ukrycia przed światem są japońskie zamiary odnośnie do bezpieczeństwa w regionie. W społeczeństwie, które nie okazuje emocji i porozumiewa się językiem wieloznacznym do bólu, trzeba czytać między wierszami.

Hasło „dbanie o bezpieczeństwo w regionie" okaże się w praktyce eskalacją drażnienia sąsiadów, czyli Chin i Korei, powrotem do tradycji odwiedzania przez czołowych polityków świątyni Yasukuni, w której spoczywają m.in. japońscy zbrodniarze wojenni oraz ciągłymi wysiłkami do zmiany obecnej pacyfistycznej konstytucji.

Premier Abe chce na poważnie zabrać się za zmiany ustawy zasadniczej. Mówi, że ta obowiązująca od 1946 roku została napisana dosłownie na kolanach przez amerykańskich prawników generała MacArthura - miała powstać w ciągu niecałych dwóch tygodni. Rząd chce dobrać się do jej najsłynniejszego zapisu, artykułu numer 9, który zabrania krajowi posiadania armii. Kraj po zbrodniach ostatniej wojny światowej może utrzymywać jedynie tak zwane Siły Samoobrony. To, że budżet na nie wynosi niewiele mniej niż na armię Niemiec, to już inna kwestia.

Japonia de facto posiada sporą grupę żołnierzy wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt, regularnie ćwiczy także pod okiem swojego największego sprzymierzeńca, USA. Jednak ostatnie spory z sąsiadami są dobrym pretekstem, żeby pobawić się straszakiem większego kalibru niż tylko dyplomatyczne deklaracje.

Abe chce mieć prawo do interwencji zbrojnej i czasami zdarzają mu się bardzo nacjonalistyczne zagrania. Koreańskie i chińskie media wrzały, gdy dotarło do nich zdjęcie premiera w baseballowej koszulce z numerem 96. Bo, żeby zmienić w konstytucji artykuł 9., trzeba najpierw ruszyć z posad artykuł numer 96.

Podobnie było ze zdjęciem premiera w samolocie Japońskich Sił Samoobrony o numerze 731. Przywołuje to skojarzenia ze słynącą z okrucieństwa i eksperymentów na ludziach japońską Jednostką 731 z czasów II wojny światowej. To mniej więcej tak, jakby kanclerz Niemiec robiła sobie zdjęcie ze swastyką i mówiła, że to tylko przypadek. Gdy ustawa o cenzurze zacznie działać, takie informacje nie wyjdą już poza granice założone przez rząd. Nie będzie także trzeba konsultować z USA wizyt w świątyni Yasukuni, bo nikt się o nich nie dowie.

Sekret numer trzy – niuanse abekonomii

Premier Shinz? Abe wrócił na stanowisko po 6 latach przerwy. W tym czasie intensywnie się kurował - problemy z układem trawiennym były oficjalną przyczyną jego dymisji w 2007 r. - i myślał nad nową strategią. Wiedział, że wróci do polityki, zdając sobie przy tym sprawę, że rządzić nie będzie łatwo. Żeby postawić pogrążaną od lat 90-tych w stagnacji gospodarkę na nogi prowadzi bardzo nieortodoksyjną politykę ekonomiczną. Na tyle nietypową, że strategię Abe nazywa się już w potocznie „abekonomią" (w oryginale abenomikusu, po angielsku abenomics). Paul Krugman, znany ekonomista, laureat nagrody Nobla uważa, że Japonia pokaże światu, jak wyjść z kryzysu, ale pozostali specjaliści nie są tak optymistyczni.

Polityka gospodarcza Abe to m.in. podniesienie celu inflacyjnego z 1 do 2 proc. Niezależność banku centralnego jest przy tym poważnie wystawiana na próbę. Nerwy wielu ekonomistów szarpie też obietnica bezterminowego skupowania obligacji także może prowadzić donikąd w długim okresie.

Na razie jest dobrze, 2013 r. przyniósł 50-proc. wzrosty na tokijskiej giełdzie, osłabienie kursu jena do dolara, poprawę sytuacji japońskich eksporterów i pierwszy od długiego czasu wzrost cen towarów. Premier Abe porównuje swoją strategię do trzech strzał znanych z japońskiej legendy. Dobry PR wymaga jednak spójności przekazu, dlatego można podejrzewać, że i w dziedzinie polityki gospodarczej znajdzie się miejsce na zastosowanie ustawy o cenzurze, bo „specjalna tajemnica" nie została zdefiniowana.

Doktryna szoku

Nie wiadomo, jak stosowanie ustawy o specjalnych tajemnicach będzie wyglądało w praktyce. Być może zza jej embarga informacyjnego nie przedrze się żadna negatywna wiadomość o Japonii. Być może jej wprowadzenie przebiegnie bez echa i stanie się tak, jak mówi w wywiadach premier Abe – ustawa pomoże w pilnowaniu tajemnic państwowych i zbliży politycznie Japonię ze Stanami Zjednoczonymi.

Eksperci z niedowierzaniem komentują stworzenie ustawy przez rząd  premiera Abe. Żeby lepiej zrozumieć to posunięcie, wpisują je w „doktrynę szoku" opisywaną przez Naomi Klein. Według tej teorii nowoczesny kapitalizm i jego przywódcy wykorzystują zamieszanie po wstrząsach społecznych czy kataklizmach do wprowadzania gruntownych zmian. Takich, które w czasach spokoju i prosperity wywołałyby protesty.

Zdezorientowanie opinii publicznej służy szybkiemu stworzeniu nowej rzeczywistości, które później „nagle" zaczynają obowiązywać i więzić obywateli. W Japonii sytuacja do wprowadzenia takich zmian była idealna – nie dość, że po dwóch straconych rozpoczynała się trzecia dekada stagflacji, to jeszcze kraj nie potrafił pozbierać się po tsunami z 11 marca 2011 r. Dla odważnego polityka, a takim bez wątpienia jest Shinz? Abe, była to okazja do rozwinięcia skrzydeł.

Stworzył ją gabinet premiera Shinz? Abe, następnie 9-osobowa Rada Bezpieczeństwa zaaprobowała projekt pod koniec października, a parlament przegłosował ustawę 6 grudnia. W grudniu 2014 r. prawo zacznie obowiązywać. Nie do końca wiadomo jednak co będzie „specjalną tajemnicą". Spekuluje się, że za takie zostaną uznane m.in. informacje dotyczące elektrowni atomowej w Fukushimie.

Raj dla szpiegów

Pozostało 96% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli