Jednak ten wzrost okazał się nieco szybszy od mediany prognoz ekonomistów uczestniczących w sondażu Bloomberg News wynoszącej 7,3-proc. Gorzej niż oczekiwano wypadła produkcja przemysłowa oraz inwestycje w środki trwałe.

Najsłabszy wynik od 2009 r. świadczy o trudnościach z uzyskaniem kredytu i słabnącym popycie zwiększających ryzyko fali bankructw, czego za wszelka cenę pragnie uniknąć rząd Li Keqianga. Głębsze spowolnienie oznacza rosnącą presję na władze by zwiększyły skalę stymulowania koniunktury, bądź ograniczyły tempo wprowadzanych zmian mających zwiększyć rolę rynku.

- Rynek nieruchomości prawdopodobnie stwarza w tym roku największe ryzyko, ponieważ rząd nie jest w stanie w pełni go kontrolować - uważa Ding Shuang, ekonomista Citigroup w Hongkongu. Spodziewa się on, że rząd  może nie zdecydować się na  stymulowanie gospodarki w szerszej skali, ale w tym kwartale  jest prawdopodobna kontynuacja „ukierunkowanego luzowania" w niektórych dziedzinach, zwłaszcza zaś w sektorze nieruchomości.

Ekspansja chińskiej gospodarki w pierwszym kwartale spowolniła z 7,7 proc. w końcówce 2013 r., zaś w relacji do czwartego kwartału zanotowano wzrost produktu krajowego brutto o 1,4 proc. po uwzględnieniu czynników sezonowych.  Ekonomiści szacowali, że będzie to 1,5 proc. W okresie październik-grudzień 2013 r. tempo w ujęciu kwartał do kwartału wyniosło 1,7 proc.

Analitycy  Citigroup, Mizuho Securities i Australia&New Zealand  Banking Group kwestionują prawdziwość danych o wzroście PKB w pierwszym kwartale 2014 r. Shen Jianguang, ekonomista Mizuho w Hongkongu uważa, że nie da się ich pogodzić z „pogorszeniem aktywności gospodarczej w marcu". Z kolei Liu Li-Gang z Australia&New Zealand Banking Group wskazuje, iż tempo wzrostu produkcji przemysłowej w minionym miesiącu „sugeruje, że rzeczywisty wzrost chińskiej gospodarki mógł wynieść 7-7,2 proc.".