W ubiegły poniedziałek, po ogłoszeniu kilku kolejnych informacji ?o fuzjach i przejęciach, w serwisach agencji prasowych ?pojawiły się depesze, że oto osiągnięto pierwszy bilion dolarów ?w zapowiedzianych transakcjach.
Suma robi wrażenie. Choć rynek jest bez wątpienia gorący i dochodzi na nim do licytacji między chętnymi do przejmowania, to do całorocznego rekordu jeszcze daleka droga.
W latach 1999–2000, gdy na giełdach najpierw pęczniała, a potem ?pękła internetowa bańka spekulacyjna, rynek fuzji i przejęć (M&A) także był bardzo gorący. To wówczas doszło do dwóch największych do tej pory transakcji. Rekordowego – wartego prawie 203 miliardy dolarów – przejęcia przez brytyjską sieć komórkową Vodafone niemieckiego operatora Mannesmann i wartego ?165 miliardów dolarów przejęcia Time Warner przez America Online.
Druga gorączka M&A, którą pamiętam, swój szczyt osiągnęła na przełomie 2007 i 2008 roku. Wówczas dochodziło do wielkich transgranicznych transakcji, między innymi w branży farmaceutycznej i spożywczej.
Jak łatwo zauważyć, rozgrzanie do czerwoności rynku M&A poprzedzało szczyty giełdowej koniunktury. Nim jednak doszło do przesilenia, aktywność na tym rynku rosła przez kilka lat z rzędu. Coraz wyższe wyceny giełdowych spółek skłaniały przejmujących do oferowania coraz wyższych cen, co ułatwiało finalizację transakcji.