Brazylia i tak już wygrała na piłkarskich mistrzostwach

Mundial nakręcił gospodarkę kraju-gospodarza. Klęska z Niemcami i awantury po meczu tego nie przekreślą.

Aktualizacja: 12.07.2014 19:38 Publikacja: 12.07.2014 01:01

Brazylia i tak już wygrała na piłkarskich mistrzostwach

Foto: Bloomberg

Brazylijczycy, poza spotkaniem z Niemcami, zaprezentowali światu fantastyczne widowisko. Piękne stadiony i kraj, po którym da się podróżować bez specjalnych problemów. A oni sami na kilka tygodni zapomnieli o tym, że tuż przed pierwszym gwizdkiem aż 61 proc. z nich uważało, że mundial zaszkodzi gospodarce, bo zabiera pieniądze z miejsc, gdzie są bardziej potrzebne.

Powtórzył się fenomen RPA cztery lata temu, kiedy powszechnie uważano, że tak naprawdę na turniej cieszą się złodzieje. Tymczasem rozgrywki trzymały wszystkich w napięciu, kilka meczów było pięknym sportem, kilka przynudzało, a odpowiedź na najważniejsze pytanie – kto wygra mundial – mamy jeszcze przed sobą.

Złodzieje ?zostali w domu

Okazało się, że niedociągnięcia infrastrukturalne to drobnostki. A dojście narodowej ekipy do półfinału zatrzymało w domach tych, którzy na ulicy mogli zrobić najwięcej złego. Chociaż półfinałowa kompromitacja przypomniała niektórym Brazylijczykom, że ich zdaniem prezydent Dilma Rousseff na mundial wydała za dużo. Nie uważaliby tak oczywiście, gdyby Canarinhos zatrzymali niemiecką maszynę do gier.

Brazylijczycy pokazali też, że potrafią się śmiać sami z siebie. Wystarczy wejść do internetu, poczytać komentarze, pooglądać fotomontaże ze słynnym Chrystusem z Rio, który łapie się za głowę, widząc wynik 7:1 na niekorzyść Canarinhos.

Teraz analitycy ekonomiczni przypomnieli sobie, że przeciwnicy mundialu w Brazylii nie mieli racji. Diego von Vacano pisze w „The Washington Post": – „Te protesty były paradoksalne, skoro Brazylia dokonała gigantycznego skoku cywilizacyjnego i gospodarczego od roku 2003, kiedy to zaczęła ubiegać się o organizację mundialu".

W tym kraju w 2011 roku klasa średnia stała się większa od najbiedniejszej grupy społeczeństwa, sama zaś Brazylia wyróżnia się inwestycjami w programy społeczne mające na celu zmniejszenie strefy biedy. To widać po sektorach stadionów, gdzie siedzą widzowie ubrani w kanarkowożółte koszulki.

Pewnie, że są w tym kraju biedni ludzie, jak w każdym kraju Ameryki Łacińskiej. Ale nie są tak biedni, jak byli przed 2010 r., kiedy pełną parą ruszyły budowy i remonty stadionów. Przy tym stadiony kosztowały 2 mld dol., a na cele społeczne rząd Dilmy Rousseff wydał 360 mld dol. To daje przelicznik: 200 dol. na cele społeczne na każdego dolara wydanego na stadiony.

Oficjalna statystyka ONZ podaje, że w 2005 r. 38 proc. ludności żyło w Brazylii poniżej poziomu nędzy. Dziś jest to 18,6 proc.

Według tych samych danych w Meksyku gdzie rząd stawia na inwestycje zagraniczne i eksport, grupa najbiedniejszych w tym czasie się zwiększyła, zaś w Chile, najbardziej „europejskim" kraju Ameryki Łac., zmniejszyła się z 13,7 proc. w 2005 do 9,2 proc. w 2013 r.

Pewnie, że zdarzają się incydenty, kiedy przestępcy wykorzystują fascynację rozgrywkami, skupieni się policjantów na ochronie stadionów i kibiców. W Campinas w stanie Sao Paulo okradziono fabrykę Samsunga. Ale wszystko odbyło się bardzo spokojnie, nawet okradający i okradani obejrzeli razem kawałek meczu.

Na mundialu zarabiają i firmy. Brazylijska stacja radiowo-telewizyjna Radio e Televisao Bandeirantes uznała, że właśnie dzięki mundialowi przyszedł czas, żeby wrócić na rynek papierów dłużnych. Wrócić, bo dziesięć lat temu Bandeirantes zawiódł wierzycieli i podał, że nie jest w stanie obsłużyć długu.

Bandeirantes jest jedną z dwóch stacji, oprócz Globo, które mają prawo do obsługi mundialu, a jej zysk netto w I kw. wzrósł o 30 proc., bo wtedy podpisywała kontrakty na mundialowe reklamy.

– Dla Bandeirantes mundial to wielka okazja, już mogą sprzedawać swoją historię sukcesu – mówi Marco Aurelio de Sa z Credit Agricole Securities. I nie ukrywa, że dobrych wyników spodziewa się też w kolejnych kwartałach.

Bandeirantes zapłaciła za prawa do transmisji 63,7 mln dol. i dodatkowo 35 mln za prawa do obsługi olimpiady. Wpływy z reklam przekroczyły 200 mln dol., a liczba widzów wzrosła o 1/4. Ubiegły rok Bandeirantes zakończyła stratą 9,4 mln dol. – Nie ma wątpliwości, że Bandeirantes skorzystała na mundialu – mówi Klaus Steinkamp z funduszu wysokiego ryzyka STK Capital.

A indeks giełdowy Bovespa wzrósł od początku roku o ponad 7 proc.

Niechętnie do pracy

Ekonomiści są zgodni: wielkie imprezy sportowe niekorzystnie wpływają na produkcję, a pieniądze na wielkie inwestycje infrastrukturalne mogłyby zostać wydane gdzie indziej. Spada wydajność, bo w pracy rozmawia się nie o produkcie, lecz o sporcie. Oczywiście rozwiązaniem jest udzielenie urlopów w dni, kiedy rozgrywane są najbardziej interesujące pojedynki. To dlatego np. przed meczem Brazylii z Kamerunem ulice Brasilii były wyludnione. Wszystkie firmy, prywatne i państwowe, administracja, pozwoliły pracownikom wyjść wcześniej. Niezależnie jednak od ocen mundialu, kiedy piłkarze i kibice już wyjadą, rząd będzie musiał się zabrać do gospodarkę.

Federacja handlu wylicza, że wartość straconej produkcji sięgnie 14 mld dol., czyli tyle, ile Brazylię kosztowała cała piłkarska fiesta. Wpływy z turystyki przyniosą niewiele ponad 5 mld dol.

Tyle że prawdziwi turyści, którzy chcieliby zwiedzić kraj i wydać tu pieniądze, nie przyjechali, bo nie chcieli zwiedzać w piłkarskim tłoku. Przyjadą, kiedy się skończy futbolowe szaleństwo i jeszcze nie zacznie gorączka olimpijska. Już wiadomo, że nie przeliczyły się władze turystyczne, oczekując, że przyjazdów będzie o przynajmniej 300 tys. więcej, niż gdyby mundialu nie było.

Nie jest to liczba powalająca, ale ma znaczenie w sytuacji, gdy w zeszłym roku przyjechało do tego kraju 5,7 mln turystów, co daje Brazylii 51. miejsce na liście najczęściej odwiedzanych krajów. Polska z 15,7 mln jest tam na 16. miejscu.

W Brazylii turyści skarżyli się wcześniej na słabą infrastrukturę, zwłaszcza drogi i lotniska. Dzięki mundialowi poprawiło się to, ale też i bezpieczeństwo na ulicach. Pod tym względem Brazylia była w 2008 r. na 128. miejscu, a pod koniec ub.r. na 73. Nadal daleko, ale o wiele bliżej.

Teraz, podczas rozgrywek, porządku pilnuje 147 tys. policjantów, ale poprawa była widoczna już wcześniej.

A gdyby nie było

Ale gdyby mundialu nie było, najprawdopodobniej Natal, stolica Rio Grande do Norte, nie dostałby nowego lotniska, nie wybudowano by tam tak szybko nowego systemu kanalizacyjnego, a powodzie w tym mieście byłyby znacznie bardziej dotkliwe w skutkach, gdyby nie zabezpieczenia wybudowane dzięki „Copie".

Nie jeździłoby się tak łatwo po Recife, bo teraz wiadukt łączy północ miasta z południowymi obrzeżami. Do lotnisk w Kurytybie, Brasilii i Salvadorze prowadzą nowe autostrady.

Po raz pierwszy też udało się skoordynować działania policji, straży i obywatelskich służb ochrony. I nie ma znaczenia, że niektóre z tych inwestycji wykańczano w ostatniej chwili albo wręcz już podczas mundialu. Bo one tu zostaną.

Autobusy Hyundaia przemieszczają się bez awarii. Niektórzy kibice narzekają na stan dróg, bo w RPA były lepsze. Przyznają jednak zgodnie, że mecze w Brazylii są o wiele ciekawsze, a piwo Itaipava, które było nawet w polskim Lidlu, i Antartica są lepsze niż afrykańskie Slow czy Ocean Potion.

Z pewnością wygrały już linie lotnicze. Brazylijscy przewoźnicy: Gol, Avianca Brazil, TAM, latają wypełnieni do ostatniego fotela, choć skarżyli się, że na czas mundialu ruch biznesowy zamarł. Co niezwykłe w tym kraju, latają punktualnie.

W dzień po niemieckim zwycięstwie można było jeszcze wyszukać pojedyncze bilety z Frankfurtu do Rio de Janeiro, ale po 4 tys. euro w klasie ekonomicznej, i to już najczęściej z przesiadkami. Wyraźnie Niemcy uznali, że warto zobaczyć piłkarzy na własne oczy.

Znacznie oszczędniejsi wydają się Holendrzy. W środę można było jeszcze kupić bilet na lot piątkowy z powrotem w poniedziałek za 8 tys. – ale złotych.

A na razie Euler Hermes, światowy lider w ubezpieczeniach kredytów handlowych, uważa, że i mundial, i potem igrzyska olipijskie dodadzą po 0,2 pkt proc. wzrostu brazylijskiemu PKB, który wyniesie w tym roku 1,8 proc.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, d.walewska@rp.pl

Gdy już skończy się fiesta

Przegrana reprezentacji Brazylii utrudniła kampanię wyborczą prezydent Dilmy Rousseff, bo popsuła nastroje Brazylijczykom.

Wybory prezydenckie i powszechne zapowiedziano na 5 października, a Rousseff ma nadzieję pozostać na drugą kadencję. ?Ale wiadomo, że ktokolwiek wygra, będzie musiał zrobić coś, by zmusić Brazylijczyków do zaciśnięcia pasa, i wygrać walkę ?ze wzrostem inflacji. To „coś" musi być skutecznym środkiem i nie wchodzi już w grę sztuczne zaniżanie cen urzędowych prądu?(o 30 proc.), biletów na komunikację miejską (o 20 proc.) czy paliwa (o 15 proc.) – podaje firma analityczna Modal Asset Management. Inflacja w czerwcu wyniosła rok do roku 6,52 proc. – Rezygnacja ?z kontrolowania cen spowodowałaby jej wzrost do 8 proc. – uważa Alberto Ramos, główny ekonomista dla Ameryki Łac. Goldman Sachs. – Najważniejsze, że ceny muszą zostać dostosowane do warunków rynkowych tak, by gospodarka ucierpiała jak najmniej. Wzrost inflacji zawsze powoduje niezadowolenie społeczne – dodaje Flavio Serrano z Banco Espirito Santo de Investimento. Cel inflacyjny rządu Rousseff wynosił 4,5 proc., ale nie udało się go osiągnąć. To, co się udało, to znacznie obniżyć stopę bezrobocia i podatki, co powoduje, że silny jest popyt wewnętrzny. – Konsumenci niestety odczują podwyżki cen w swoich kieszeniach i im szybciej uda się zbić inflację, tym lepiej. Mówią o tym wszyscy kandydaci na urząd prezydenta – uważa Andre Cesar, dyrektor w firmie konsultingowej Perspectiva. Jego zdaniem silną kartą przetargową Dilmy Roussef jest to, że ona chce podnosić ceny znacznie wolniej niż jej konkurenci.

Brazylijczycy, poza spotkaniem z Niemcami, zaprezentowali światu fantastyczne widowisko. Piękne stadiony i kraj, po którym da się podróżować bez specjalnych problemów. A oni sami na kilka tygodni zapomnieli o tym, że tuż przed pierwszym gwizdkiem aż 61 proc. z nich uważało, że mundial zaszkodzi gospodarce, bo zabiera pieniądze z miejsc, gdzie są bardziej potrzebne.

Powtórzył się fenomen RPA cztery lata temu, kiedy powszechnie uważano, że tak naprawdę na turniej cieszą się złodzieje. Tymczasem rozgrywki trzymały wszystkich w napięciu, kilka meczów było pięknym sportem, kilka przynudzało, a odpowiedź na najważniejsze pytanie – kto wygra mundial – mamy jeszcze przed sobą.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli