Polskie papiery skarbowe biją rekordy popularności. Rentowność obligacji dwuletnich spadła wczoraj do 2,4 proc., najniższego poziomu w historii. Najdroższe od ponad roku były też papiery pięcio- i dziesięcioletnie. Oprocentowanie tych ostatnich wynosiło w środę 3,2 proc., co oznacza, że także jest już blisko rekordowo niskich poziomów. Ze sprzyjających warunków rynkowych skorzystało Ministerstwo Finansów.
Na ostatnim przetargu w tym miesiącu sprzedało dwie serie pięcioletnich obligacji łącznie za 6 mld zł. Oferta początkowo opiewała na góra 5 mld zł, ale zainteresowanie inwestorów przekroczyło najśmielsze oczekiwania. Popyt wyniósł 20 mld zł i był jednym z najwyższych w historii. – Zainteresowanie inwestorów przerosło prognozy. Aukcji sprzyjały: korzystne otoczenie zewnętrzne dla obligacji, niska podaż oraz środki z wykupu i płatności odsetkowe – mówi Arkadiusz Urbański, ekonomista Banku Pekao.
W dodatku inwestorzy kupowali nasz dług po wyższych cenach niż jeszcze miesiąc temu, co przełożyło się na spadek dochodowości. Rentowność serii o stałym oprocentowaniu wyniosła 2,79 proc., a kiedy MF sprzedawał te same papiery w czerwcu, było to 3,18 proc.
Dodatkowym czynnikiem przyciągającym inwestorów do polskich obligacji były opublikowane przed przetargiem gorsze od oczekiwanych dane o sprzedaży detalicznej, które rozbudziły apetyty inwestorów na obniżki stóp procentowych. Od lipca ubiegłego roku główna stopa NBP wynosi 2,5 proc. – W porównaniu z Czechami i Węgrami polskie stopy procentowe są najwyższe, prognozy inflacji najniższe, a kurs walutowy najmocniejszy. Rada Polityki Pieniężnej powinna obniżyć stopy – mówi Piotr Bartkiewicz, ekonomista mBanku. Rynek ocenia obecnie, że w IV kwartale RPP obetnie stopy o 0,25 pkt proc. Rosną też oczekiwania na kolejne cięcie na początku 2015 r.
Oczekiwań na łagodzenie polityki pieniężnej nie tłumią nawet ostrożne wypowiedzi niektórych członków RPP. – Uważam, że na razie nie ma potrzeby zmiany stóp procentowych. Musimy zobaczyć, czy nieco słabsze dane w II kwartale roku są zjawiskiem trwałym czy przejściowym. Rada nie może reagować na pojawiające się pojedyncze dane, działa długofalowo – mówi Andrzej Kaźmierczak, członek RPP.