Reklama

„Tamte dni, tamte noce": bajka o pierwszych namiętnościach

„Tamte dni, tamte noce" z czterema nominacjami do Oscara to bajka o pierwszych namiętnościach. Od piątku w kinach.

Aktualizacja: 28.01.2018 14:11 Publikacja: 25.01.2018 17:04

Foto: UIP

Lato 1983 roku. Północne Włochy. Stary, XVII-wieczny dom. Inteligencka rodzina. Ojciec – profesor, znawca kultury grecko-romańskiej. Matka – tłumaczka. 17-letni syn Elio – oczytany, grający na pianinie, próbujący komponować. Do tego zieleń, słońce, obezwładniająca atmosfera wakacyjnego lenistwa.

I jeszcze jest gość – Oliver, Amerykanin, student profesora. Młody mężczyzna o urodzie filmowego amanta.

Filmem „Tamte dni, tamte noce" Luca Guadagnino zamknął swój tryptyk o pożądaniu, do którego należą „Nienasyceni" i „Jestem miłością". One tętniły od emocji i pasji, ten opowiada o pierwszym uczuciu. O fascynacji, której nie można się oprzeć.

Zrealizowane na podstawie powieści Andre Acimana „Tamte dni, tamte noce" są nieprawdopodobnie sensualne. W rozpalonym słońcem powietrzu miasteczka w Lombardii namiętności wybuchają z ogromną siłą. Dwaj młodzi mężczyźni tylko przez chwilę bronią się przed wzajemnym urzeczeniem. Rowerowe wyprawy, półnagie ciała nad basenem, muzyka, rozmowy o literaturze – wszystko ich do siebie przyciąga. A do tego prawdziwa, niekłamana tolerancja. Ojciec na pierwszy wielki romans syna patrzy z rozczuleniem i aprobatą. Nie widzi w nim „inności", lecz młodzieńcze uniesienie.

„Tamte dni, tamte noce" bardzo odstają od wielu dramatycznych, społecznych opowieści o homoseksualnej miłości. Minęło prawie 90 lat od czasu, gdy szok i skandal wywołała scena z „Maroka", w której Marlena Dietrich w męskim fraku całowała w usta inną kobietę. Dzisiaj w kinie gej dawno przestał być – jak to się jeszcze zdarzało u Johna Hustona czy Alfreda Hitchcocka – fajtłapą lub złoczyńcą. W obrazach francuskich związek nieheteroseksualny nikogo nie dziwi. W Stanach powstały znakomite filmy – od tych pokazujących dramat nietolerancji lat 50., jak „Tajemnica Brokeback Mountain" Anga Lee, aż do uhonorowanego rok temu Oscarem „Moonlight".

Reklama
Reklama

„Tamte dni, tamte noce" nie mają ich ciężaru, są całkowicie wypreparowane z rzeczywistości. To film pięknych pejzaży, z atrakcyjnymi aktorami. Armie Harmer (Oliver) nie musi grać, wystarczy, że jest. 22-letni Timothee Chalamet zachwyca delikatnością i niewinnością.

I tylko gdzieś w końcówce reżyser sygnalizuje, że stworzona na ekranie utopia może się rozbić o prawdziwe życie. Luca Guadagnino postawił na poezję w sferze społecznej, a nawet obyczajowej. 89-letni James Ivory, który dokonał adaptacji książki Acimana, mówił w wywiadach, że twórcom zabrakło odwagi, gdy kręcili sceny seksu.

Film odniósł sukces na festiwalu Sundance, zyskał świetne recenzje i cztery nominacje do Oscarów (m.in. za najlepszy film roku i dla Chalameta). Mnie wszakże wydaje się przereklamowany.

Film
Resort kultury zawiadomił o przestępstwie w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich
Film
Nie żyje Brigitte Bardot, gwiazda filmu i symbol wyzwolenia kobiet
Film
Kino i pieniądze. „Avatar: Ogień i popiół” hitem grudnia
Film
Kino 2025: Wielki film Smarzowskiego „Dom dobry" skandalicznie pominięty w Gdyni
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Film
Jan Englert: Przepisywanie życiorysu
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama