Prawda o życiu bez polityki

Moda na dokumenty z PRL to nie efekt sentymentów, lecz aury czasów uwiecznionej przez naszych wybitnych fotoreporterów. Kadry z tamtych lat bawią, a zarazem ukazują pozytywne cechy rodaków

Publikacja: 19.02.2009 17:54

Andrzej Florkowski "Boże Ciało" (lata 70.)

Andrzej Florkowski "Boże Ciało" (lata 70.)

Foto: Stara Galeria ZPAF

Polska fotografia prasowa robi wreszcie karierę. Sypią się wystawy i przeglądy; krytycy chwalą, publiczność dopisuje, nawet czasem kupuje. Ale uwaga! Największym zainteresowaniem cieszą się kadry "zabytkowe", dokumentujące PRL. Zastanawiam się, co jest tego przyczyną? I mam swoją teorię. To reakcja na najpopularniejsze, wszechobecne w mediach fototrendy. Bo ile można znieść cukierkowych "reportaży" z życia gwiazd i celebrytów? Jak długo da się ekscytować sensacją i okrucieństwem?

W reportażach sprzed pół wieku nie ma drastycznych scen. Są natomiast świadectwa emocjonalnych więzi łączących rodaków, dowody ich zaradności i pogody ducha. Słowem tego, czego obecnie odczuwamy brak. Zwyczajni Polacy uwiecznieni w przypadkowych sytuacjach wydają się po prostu sympatyczni. Bezpretensjonalni. "Królowie życia", czyli artyści, pozbawieni są pozy, nawet jeśli obnoszą starannie wystudiowany image. Widzimy prawdziwe twarze, nie kukły z photoshopu.

W tamtych reportażach rzeczywistość nie była fałszowana. Miała charakter. – Ludzie poszukują prawdy o świecie, o nich samych – podsumowuje Anna Musiałówna, znana fotoreporterka kiedyś związana z redakcją "ITD". – Mają dosyć oszustwa.

[srodtytul]Ironia wobec wodzów[/srodtytul]

Dlaczego więc zdjęcie Bogdana Łopieńskiego "Przyspieszamy obywatele" zyskało ponadczasową sławę? Przecież komunistyczni przywódcy specjalizowali się w naciąganiu faktów, oszukiwali naród. Owszem, lecz wyglądem nie różnili się od większości obywateli. Popatrzmy na Gierka, Jaroszewicza, Gomułkę w obiektywie Łopieńskiego. Toż to swojskie chłopy, bez żadnej pozy. Dlatego przebojem grudniowej aukcji w warszawskim Rempeksie okazał się wspomniany kadr "Przyspieszamy…".

Po ustrojowym przełomie chcieliśmy jak najszybciej odciąć się od "czerwonego". I od trudów soc-życia przedstawianego wyłącznie w czarnoszarych barwach. Archiwa fotograficzne zlikwidowanych pism zostały zniszczone, negatywy zaginęły. Po upływie prawie dwóch dekad odkrywamy zapomniane reporterskie talenty.

– Mistrzowie obiektywu doby PRL umieli przekazać swój stosunek do realnego socjalizmu – podkreśla Anna Brzezińska-Skarżyńska, szefowa PAP, kuratorka wielu wystaw. – Nie poddali się systemowi. Bywali ironiczni wobec rzeczywistości, a jednocześnie ciepli i życzliwi dla ludzi.

Pierwszym symptomem zainteresowania minioną epokę była wystawa "Szare w kolorze" (2000). Anda Rottenberg, ówczesna szefowa Zachęty, nie mogła zrozumieć powodzenia pokazu. – Nie podejrzewałam, że okaże się hitem – przyznawała. – Aurę gomułkowskiej epoki pomogły wykreować fotografie m.in. Tadeusza Rolke czy Chrisa Niedenthala. Publiczność doceniła mistrzostwo autorów.

[srodtytul]Nowe oceny talentów[/srodtytul]

Jednak jeszcze trzeba było czasu, żeby na epokę Gierka czy Gomułki spojrzeć bez politycznych konotacji i bez zaperzenia, po prostu jak na każdy inny historyczny okres. Apogeum peerelowskich fotoreminiscencji nastąpiło w latach 2007 i 2008.

V. Krakowska Dekada Fotografii (kwiecień 2007) jako temat przewodni miała "Rzeczywistość a dokument"; jedna z prezentacji dotyczyła "Kręgu ITD". W lipcu tego samego roku w PKiN Anna Brzezińska-Skarżyńska zorganizowała pokaz "802 procent normy" (wydobyte z archiwum zdjęcia klasyków fotoreportażu Makarewicza i Pentala). W ubiegłym roku serię wspomnieniową otworzyły "Dokumentalistki" (marzec – maj) w Zachęcie; w lipcu w PKiN zobaczyliśmy "Polskę lat 70.", w grudniu – fotosy prasowe "60 lat temu. Z archiwum PAP" (Dom Spotkań z Historią).

Do tego wypada dodać indywidualne pokazy fotoreportażu z okresu komuny – Dłubaka, Florkowskiego, Łopieńskiego. Niektóre wystawy wędrują po kraju. Anna Musiałówna wykorzystuje te okazje, żeby opowiedzieć, w jakich warunkach ona i jej koledzy po fachu działali. – Widownia zamiera z wrażenia, jak na kryminale – śmieje się. – A najważniejsze, że przychodzą tłumy!

[ramka]Subiektywny wybór największych osobowości

[b]Zofia Rydet[/b] (1911 – 1997) – nauka w Szkole Gospodarstwa Wiejskiego koło Lwowa. Od 1961 r. członek ZPAF. Autorka monumentalnego cyklu "Mały człowiek", dotyczącego dzieci i serii etnograficznych.

[b]Eustachy Kossakowski[/b] (1925 – 2001) – absolwent architektury na PW. Od 1957 r. pracował dla "Zwierciadła", potem fotoreporter "Stolicy", "Polski", "Ty i Ja". Związany z awangardą artystyczną. Na początku lat 70. wyemigrował do Francji.

[b]Wojciech Plewiński[/b] (ur. 1928) – inżynier architekt. Związany z "Przekrojem" (ponad 500 okładek). Specjalizacja – reportaż teatralny (ponad 700 spektakli) i "kociaki".

[b]Tadeusz Rolke[/b] (ur. 1929) – historyk sztuki (KUL). Twórca interwencyjnej fotografii reportażowej. Specjalizacja – życie artystyczne stolicy. Związany z "Ty i Ja", "Polską". W latach 70. wyjechał do Niemiec, dekadę później wrócił.

[b]Aleksander Jałosiński[/b] (ur. 1931) – studiował na UW. Dziennikarstwem fotograficznym zajął się w 1956 r. Mistrz jednego kadru. Związany m.in. z "Kulturą", "Polityką", "Rzeczpospolitą", "Sztuką".[/ramka]

Polska fotografia prasowa robi wreszcie karierę. Sypią się wystawy i przeglądy; krytycy chwalą, publiczność dopisuje, nawet czasem kupuje. Ale uwaga! Największym zainteresowaniem cieszą się kadry "zabytkowe", dokumentujące PRL. Zastanawiam się, co jest tego przyczyną? I mam swoją teorię. To reakcja na najpopularniejsze, wszechobecne w mediach fototrendy. Bo ile można znieść cukierkowych "reportaży" z życia gwiazd i celebrytów? Jak długo da się ekscytować sensacją i okrucieństwem?

W reportażach sprzed pół wieku nie ma drastycznych scen. Są natomiast świadectwa emocjonalnych więzi łączących rodaków, dowody ich zaradności i pogody ducha. Słowem tego, czego obecnie odczuwamy brak. Zwyczajni Polacy uwiecznieni w przypadkowych sytuacjach wydają się po prostu sympatyczni. Bezpretensjonalni. "Królowie życia", czyli artyści, pozbawieni są pozy, nawet jeśli obnoszą starannie wystudiowany image. Widzimy prawdziwe twarze, nie kukły z photoshopu.

Pozostało 81% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu