W ciszy rodzą się demony

Nagrodzona Złotą Palmą w Cannes „Biała wstążka” austriackiego reżysera Michaela Hanekego od jutra na ekranach

Publikacja: 21.11.2009 08:32

Tresura dzieci, czyli cowieczorny rytuał całowania rodziców w rękę na dobranoc

Tresura dzieci, czyli cowieczorny rytuał całowania rodziców w rękę na dobranoc

Foto: Monolith

„Większość filmów pokazuje skutki historycznych procesów. Ja chcę dotrzeć do ich korzeni” – mówi Michael Haneke.

[link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,393854.html]Zobacz fotosy z filmu[/link]

W „Białej wstążce” cofa się do roku 1913. Portretuje spokojną niemiecką wieś, gdzie życie toczy się ustalonym rytmem, hierarchia społeczna wydaje się niezachwiana, zasady moralne nie podlegają dyskusji. Wszyscy mają swoje miejsce: baron, pastor i nauczyciel, dorośli i dzieci. Relacje między ludźmi są ściśle określone, indywidualizm odpada, liczą się karność i posłuszeństwo.

Najsilniejsi uzurpują sobie prawo do autorytarnych osądów. Dzieci grzeczne i potulne, całujące na dobranoc rodziców w rękę, są raczej tresowane niż wychowywane. Za przewinienie ojciec wiąże im na ramieniu białą wstążkę – to kara, przypomnienie o wartościach, do jakich mają dążyć. Wśród tego porządku i ostro zaznaczonych przedziałów rodzi się nietolerancja. We wsi zdarzają się dziwne wypadki, ktoś zostaje okaleczony, ktoś inny znika. Gdzieś czai się zło...

Po wiejskiej drodze kroczą całą grupą dzieci. Z każdą chwilą groźniejsze. Przyzwyczajone do karności, przekonane o hierarchicznej strukturze świata oraz o istnieniu lepszych i gorszych.

[srodtytul]Narodziny nazizmu[/srodtytul]

Oglądając „Białą wstążkę”, przypominam sobie scenę z „Kabaretu” Boba Fosse’a. W wiejskiej gospodzie zabawia gości młody człowiek. Kamera pokazuje jego niewinną twarz z niebieskimi oczami, jasne włosy. Potem schodzi w dół – na beżową koszulę ze swastyką, wojskowy pas. Chłopiec śpiewa, że świat jest piękny, ale każda zwrotka kończy się: „Jutro należy do mnie”. Powoli piosenka zaczyna przypominać wojskowy marsz, chłopak podnosi do góry rękę w geście „Heil Hitler”. Ludzie wstają. Robi się groźnie. Tak się rodzi nazizm. Jest początek lat 30. XX wieku. „Ciągle myślisz, że można ich kontrolować?” – rzuca angielski pisarz w stronę swojego przyjaciela, niemieckiego arystokraty.

W kawiarnianym ogródku ideologia porywa bezimienny tłum. W tym samym czasie rozegra się walka o władzę w arystokratycznej niemieckiej rodzinie Essenbecków ze „Zmierzchu bogów” Luchina Viscontiego, nazizm uwiedzie też człowieka „o zadziwiająco lekkim uścisku dłoni” – niespełnionego artystę z „Mefista” Istvana Szabo.

Ale Fosse, Szabo, Visconti rejestrowali narodziny nazizmu. Haneke, jak sam mówi, sięga głębiej – pokazuje podłoże, na jakim faszyzm mógł wykiełkować.

[srodtytul]Źródła fanatyzmu[/srodtytul]

W „Białej wstążce” opowieść o niemieckiej wsi snuje po latach nauczyciel. To razem z nim reżyser szuka źródeł fanatyzmu. Portretuje kulturę otwartą na totalitarne, faszystowskie idee. W małej niemieckiej społeczności, pod pozorami niczym niezakłóconego porządku i wyuczonej, fałszywej pobożności kryją się demony. Widz czuje, że wśród wykrochmalonych bluzek i białych obrusów, w tym otoczeniu, w którym nie ma krztyny uczucia, musi wybuchnąć agresja. I wybucha. Choć nikt nie przyzna się do skatowania chłopca czy podpalenia stodoły, a nauczyciel, który domyśla się prawdy, będzie musiał opuścić wieś.

Haneke opowiada tę historię spokojnie, ascetycznie, w czarno-białych barwach, jakie znamy z dawnych fotografii. Ta klasyczna forma wydaje się dziś niemal awangardowa. Austriak trzyma się jej konsekwentnie. Nie uatrakcyjnia filmu udziałem gwiazd, rezygnuje nawet z muzyki. Nie stawia kropek nad „i”, niczym nie ułatwia widzowi zadania. Ale przecież i on, i wiejski nauczyciel, i widzowie – wszyscy znamy zakończenie filmu: te dzieci z „Białej wstążki” za 20 lat uniosą ręce, pozdrawiając Hitlera. A Haneke mówi: „Taki film mógłby powstać we Włoszech lat 30., w Belfaście 40 lat później czy dziś w jakimś kraju islamskim. Wszędzie, gdzie ideologia lub religia, pozbawiając ludzi prawa do refleksji, torują drogę totalitaryzmowi.”

[ramka][b]Parada dobrych Niemców na ekranie[/b]

W ostatnich latach przez ekrany przelewa się fala filmów o nazizmie. Quentin Tarantino bawi się w „Bękartach wojny” Holokaustem, w Hollywood powstają rozrywkowe thrillery w stylu „Walkirii” Singera czy „Oporu” Zwicka. Sami Niemcy też starają się oczyścić, pokazując własne ofiary wojny albo tych, którzy oparli się Hitlerowi. W „Kobiecie w Berlinie” Farberbocka Niemka przeżywa gehennę, gdy do stolicy III Rzeszy wchodzi Armia Czerwona. W filmie Rothemunda należąca do opozycyjnej grupy Biała Róża 21-letnia Sophie Scholl w 1943 roku zostaje skazana przez sąd na śmierć.

Także Brytyjczyk Stephen Daldry zrobił film „Lektor” o strażniczce w obozie koncentracyjnym, która po latach dorasta do wzięcia odpowiedzialności za własne czyny. „Biała wstążka” do tego nurtu nie należy.

[i]bh[/i][/ramka]

[i]podyskutuj z autorką

[mail=b.hollender@rp.pl]b.hollender@rp.pl[/mail][/i]

„Większość filmów pokazuje skutki historycznych procesów. Ja chcę dotrzeć do ich korzeni” – mówi Michael Haneke.

[link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,393854.html]Zobacz fotosy z filmu[/link]

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino
Film
„Zamach na papieża". Jest zwiastun filmu Bogusława Lindy i Władysława Pasikowskiego
Film
Nieznana biografia autora „Zezowatego szczęścia". Zapomniany mistrz polskiego kina