„Większość filmów pokazuje skutki historycznych procesów. Ja chcę dotrzeć do ich korzeni” – mówi Michael Haneke.
[link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,393854.html]Zobacz fotosy z filmu[/link]
W „Białej wstążce” cofa się do roku 1913. Portretuje spokojną niemiecką wieś, gdzie życie toczy się ustalonym rytmem, hierarchia społeczna wydaje się niezachwiana, zasady moralne nie podlegają dyskusji. Wszyscy mają swoje miejsce: baron, pastor i nauczyciel, dorośli i dzieci. Relacje między ludźmi są ściśle określone, indywidualizm odpada, liczą się karność i posłuszeństwo.
Najsilniejsi uzurpują sobie prawo do autorytarnych osądów. Dzieci grzeczne i potulne, całujące na dobranoc rodziców w rękę, są raczej tresowane niż wychowywane. Za przewinienie ojciec wiąże im na ramieniu białą wstążkę – to kara, przypomnienie o wartościach, do jakich mają dążyć. Wśród tego porządku i ostro zaznaczonych przedziałów rodzi się nietolerancja. We wsi zdarzają się dziwne wypadki, ktoś zostaje okaleczony, ktoś inny znika. Gdzieś czai się zło...
Po wiejskiej drodze kroczą całą grupą dzieci. Z każdą chwilą groźniejsze. Przyzwyczajone do karności, przekonane o hierarchicznej strukturze świata oraz o istnieniu lepszych i gorszych.