Przez całe pokolenia był to na Śląsku temat tabu.
– Istniała jakaś dziwna zmowa milczenia – mówi jeden z bohaterów filmu Malinowskiego.
Jest nim Alojzy Lysko ze wsi Bojszowy. Jego ojciec – tak jak 400 innych mężczyzn z tej miejscowości – został zmuszony do walki w szeregach Wehrmachtu.
Występujący w filmie historyk z Uniwersytetu Śląskiego szacuje, że w całym regionie siłą zostało wcielonych około 300 tysięcy mężczyzn. Czy mieli inny wybór? Nie, jeśli żyli na Śląsku – przekonuje, tłumacząc, że na mocy decyzji urzędników ludzie byli wpisywani na volkslistę. Spośród nich każdy mężczyzna w wieku poborowym mógł być w każdej chwili powołany do Wehrmachtu. Dochodziło więc do dramatycznych sytuacji, w których Polacy musieli walczyć przeciwko sobie. Jak np. pod Monte Cassino.
Relacje uczestników zdarzeń są poruszające, ale na pierwszym planie jest historia Alojzego Lyski, który niemal całe życie poświęcił na odnalezienie miejsca pochówku ojca. Kamera towarzyszy mu podczas podróży do Włoch i Niemiec. Jednak ostatecznie Lysko trafia na ślad na Ukrainie. Jego ojciec – tak jak wielu innych Ślązaków – zginał podczas krwawych walk na froncie wschodnim.