Musimy się posiłkować obcymi informacjami, bo pokazu prasowego nie było. Być może winne trudnościom z odbiorem jest połączenie dokumentu z fabułą. „Na północ od Kalabrii” to bowiem rejestracja trwającego miesiąc happeningu, podczas którego mieszkańcy Chełmska Śląskiego wraz z aktorami próbowali stworzyć miasto idealne.
Na ekranie można więc zobaczyć staruszków wygrzewających się w słońcu lub działających w kółkach zainteresowań, harcerki spacerujące po rynku, a księdza z dziećmi – po lesie i łąkach. Tyle że gra go ten sam aktor, który ubrany w czarną sutannę kreuje się na jednego z kapłanów z serialu „Plebania” …
Nie wiadomo, o co mogło chodzić twórcy. Z pewnością spowodował ferment w Chełmsku Śląskim, sprowadzając ekipę filmową i rejestrując jego dzień powszedni – tyle że jest to codzienność udawana, bo ponoć mieszkańcy prześcigają się w tym, by jak najciekawiej wypaść przed kamerami.
Jeśli Marcin Sauter chciał pokazać, że wspaniałego miasteczka nie da się wykreować, bo ludzie tylko udają fajnych i miłych, to można było się pokusić o lepszą prowokację. Wystarczyłoby sprowadzić grupę imigrantów z zagranicy, uruchomić sprzęt i kręcić. Rezultat byłby na pewno ciekawy, choć przewidywalny.
[i] Polska 2010, reż. Marcin Sauter, wyk. Thierry Paladino, Maciej Cuske, Hanna Kochańska, Marcin Janos Krawczyk, kina: Kultura[/i]