– Szukaliśmy najlepszego filmu – mówi Dariusz Gajewski, który przewodniczył polskiej komisji oscarowej. – Ale też obrazu, który byłby zrozumiały dla członków Amerykańskiej Akademii i przejął ich równie silnie jak nas. "W ciemności" spełnia oba te kryteria.
"W ciemności" to film oparty na prawdziwych zdarzeniach. W czasie II wojny światowej, we Lwowie, Leopold Socha, robotnik i drobny złodziejaszek, przez 14 miesięcy przechowywał w kanałach grupę kilkunastu Żydów. Początkowo dla zarobku. Jednak gdy jego podopiecznym skończyły się pieniądze, nie opuścił ich. Narażając własne życie, nadal przynosił im jedzenie i chronił przed kontrolami, jakie robili w kanałach Niemcy.
Scenariusz filmu napisał David F. Shamoon na podstawie książki Roberta Marshalla. Holland zrobiła film bardzo poruszający. Niejednoznaczny. Także dlatego, że jej bohater nie jest ani herosem, ani szmalcownikiem żerującym na cudzej tragedii. To mały cwaniaczek, który zaczyna odnajdywać w sobie empatię i ludzką solidarność. "W ciemności" staje się opowieścią o dorastaniu do człowieczeństwa. Wielką kreację tworzy Robert Więckiewicz.
Andrzej Munk przed laty odmówił wyreżyserowania "Kanału", argumentując, że nie da się zrobić takiego filmu, bo na ekranie musiałoby być czarno, a w sali kinowej powinno śmierdzieć. Agnieszka Holland dokonała niemal cudu: wydobyła obraz z ciemności kanałów, a widz chwilami czuje, jakby sam nie miał czym oddychać. Nie tylko pokazała wielką ludzką tragedię, ale też opowiedziała o sile życia, która pozwala przetrwać w ekstremalnych warunkach.
"W ciemności" – co nie jest bez znaczenia – ma już dystrybutora amerykańskiego. Jest nim specjalizująca się w rozpowszechnianiu ambitnego kina firma Sony Pictures Classic, która bardzo skutecznie pomogła już wypromować kilku zdobywców Oscara, m.in. niemieckie "Życie na podsłuchu" Floriana Henckela von Donnersmarcka i duńskie "W lepszym świecie" Susanne Bier.