Jerzy Pilch zostawił swobodę piszącemu scenariusz Smarzowskiemu, nawet nie chciał go czytać. Obejrzał tylko film, który jak opowiedziała po seansie Grażyna Torbicka, bardzo się pisarzowi spodobał. Publiczności zgromadzonej w Multikinie również i wywołał emocjonalną dyskusję, w której uczestniczyły też osoby uzależnione od alkoholu lub mające alkoholików w rodzinie.
- Picie było w każdym z moich filmów, teraz zrobiłem film o procesie wychodzenia z picia – powiedział Wojciech Smarzowski. Zaraz po seansie zadał pytanie publiczności, czy wierzy w to, że bohater filmu wyjdzie z nałogu. Jak oszacował później, tych, którzy podnieśli rękę na tak było zaledwie 10 proc.
Widzowie opowiadali o swoich doświadczeniach, pytali o to w jaki sposób ekipa zbierała materiały do filmu, który ich zdaniem doskonale przedstawił świat alkoholików. Rozmówcy podkreślali również, że szokujące sceny mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ktoś zapytał nawet, czy Robert Więckiewicz sam nie miał problemów z alkoholem, skoro tak doskonale wcielił się w tę rolę. – Nie trzeba kogoś zabić, by zagrać mordercę – skomentował aktor.
Jedna z pań, zachwycona prozą Pilcha, pochwaliła reżysera za sposób w jaki ją sfilmował. Choć zgodziła się ze scenarzystą, że książka „to zupełnie inna bajka". Doceniła również talent charakteryzatorki Ewy Drobiec.
Młody mężczyzna pytał, czy ten film pokazuje naszą wadę narodową. – Ten temat jest uniwersalny. Polska nie znalazłaby się nawet w pierwszej piątce krajów, które mają problem z alkoholizmem. Choć oczywiście umieściłem film w polskim kontekście – odpowiedział reżyser. Na pytanie czy chciał komuś tym filmem pomóc, odparł, że tego nie zakładał, choć chciałby, żeby „Pod Mocnym Aniołem" stał się znakiem ostrzegawczym.