- Jego życie można określić każdym słowem poza jednym – normalne – uważa Emir Kusturica, reżyser dokumentu.
Postanowił nakręcić o nim film, bo uważa go za prawdziwego przywódcę. W ciągu dwóch lat (2005-2007) spotykał się z Maradoną wielokrotnie, mozolnie budując wzajemne zaufanie i pokazując go z coraz bliższej odległości. Początkowo, gdy pojechał do Buenos Aires z kamerą, przyszły bohater opowieści nie wpuścił go nawet do swojego domu.... I to też nietrudno zrozumieć, bo dla mediów Maradona był zawsze łakomym kąskiem, zwłaszcza – gdy miał problemy, a ich nie brakowało. Do tej pory Maradona jest w swoim rodzinnym kraju bożyszczem. Nie tylko w przenośni, ale i całkiem dosłownie. Istnieje bowiem kościół Maradony, którego on jest centralnym i jedynym bóstwem, a „wierni" modlą się do jego figurki umieszczanej w kapliczkach...