Pokaz towarzyszy prezentowanej obecnie w Królikarni na jej 50-lecie, wystawie Zbigniewa Libery „To nie moja wina, że otarła się o mnie rzeźba". Widzowie mogą na niej zobaczyć jedną pracę Hasiora - plastikową muchę uchwyconą plastikowym kloszem. We wtorkowy wieczór będą mogli obejrzeć filmy związane z tym artystą.
- Zależało mi, żeby pokazać te najmniej znane – wyjaśnia Ewa Tatar, historyczka i krytyczka sztuki, kuratorka dwóch wystaw poświęconych sztuce Władysława Hasiora, która wybrała filmy. – Chciałam pokazać widzom artystę w najmniej spodziewanych kontekstach.
Najstarszy z dokumentów, zrealizowany w 1963 roku przez Konstantego Gordona, w cyklu „Polska Sztuka Współczesna" wpisuje 35-letniego wówczas Hasiora w kontekst sztuki współczesnej tamtego okresu. Prezentuje jego prace obok twórczości Aliny Szapocznikow i Tadeusza Kulisiewicza. Pokazuje artystę jako największego eksperymentatora tamtej epoki. W tym czasie w warszawskiej Zachęcie odbywała się jego pierwsza wystawa.
Drugi z filmów, „Głos w dyskusji o tak zwanym konstruktywizmie" z 1971 roku, jest obrazem unikatowym z dwóch powodów – komentarz do niego napisał Hasior, a jest komentarz bardzo emocjonalny w tonie będący jego wykładnią rozumienia sztuki. Po drugie jest to także filmowa wersja jego „Notatników fotograficznych", obejmujących około 20 tysięcy slajdów powstających aż do śmierci twórcy w 1999 roku. Współtwórcami tego obrazu są Anna Micińska i Grzegorz Dubowski.
Najbardziej jednak polecam trzeci, najdłuższy dokument „Hasior", zrealizowany w 1982 roku przez Jerzego Passendorfera.