- Chcę podziękować wszystkim aktorom - bez was nie miałbym co robić. I dziękuję polskiej szkole filmowej, która nauczyła mnie robić filmy – oznajmił Magnus von Horn odbierając nagrodę Szwedzkiego Instytutu Filmowego w Sztokholmie. Czystą polszczyzną wyraził miłość i podziękował swojej żonie Polce, Mai.
Absolwent łódzkiej Szkoły Filmowej Szwed pokonał w konkurencji o najlepszą reżyserię Sannę Lenken i Petera Grönlunda.
Pełnometrażowy debiut Magnusa von Horna to dramat inspirowany prawdziwą historią. Opowiada o nastoletnim mordercy Johnie (grany przez Ulrika Munthera, który był nominowany w kategorii: najlepsza rola męska). Po odsiedzeniu kary w poprawczaku, John usiłuje dostosować się do życia w rodzinnej miejscowości. Jej mieszkańcy jednak nie pozwalają mu zapomnieć o zbrodni.
Na tym się jednak laury dla debiutu szwedzko-polskiego reżysera nie kończą. Guldbagge za rolę drugoplanową otrzymał również Mats Blomgren, odtwarzający postać ojca Johna, który próbuje okiełznać swoje mieszane uczucia wobec syna.
- Twój scenariusz jest okrutnie dobry - powiedział aktor zwracając się na scenie do reżysera. - Człowiek ściera się w nim w dialogu, który jest jak góra lodowa i wszystko się rozgrywa pod nią - dodał.