Zmarła nagle 27 listopada. Na atak serca. Była wspaniałą profesjonalistką cenioną przez środowisko filmowe. Osobą pogodną, serdeczną.

Anna Sienkiewicz-Rogowska studiowała w krakowskiej Akademii Ekonomicznej i w Wyższej Szkole Ekonomii i Zarządzania im. Koźmińskiego. Interesowała ją działalność w sferze kultury. Produkowała festiwal filmowy w Kazimierzu Dolnym i wiele innych imprez. W 2008 roku zaczęła pracę w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. W 2015 roku wygrała konkurs na dyrektora Filmoteki Narodowej, następnie zaś – już w Filmotece Narodowej Instytucie Audiowizualnym pełniła funkcję zastępcy dyrektora. Zajmowała się edukacją kulturalną, była m.in. organizatorką Olimpiady Wiedzy o Filmie i Komunikacji Społecznej dla młodzieży szkół licealnych. Przede wszystkim jednak dbała o zasoby Filmoteki, szczególną wagę przywiązując do digitalizacji zbiorów.

Rozmawiałyśmy wielokrotnie. Zawsze wypowiadała się o sprawach filmowych archiwów z ogromnym profesjonalizmem, ale też z wielką miłością do kina.

Gdy z dość kuriozalnego i nieprawdziwego w opinii środowiska filmowego powodu straciła pracę w FINA, co było dla niej dużym ciosem, natychmiast zaczęła walczyć o swoje dobre imię w sądzie. Jednocześnie wygrała konkurs na stanowisko wicedyrektora Muzeum Warszawy. Miała mnóstwo planów, chciała wykorzystać swoją wiedzę i znajomości, by unowocześniać działaność muzeum, wspierać działające w jego strukturach kino, powiązać działalność muzealnej placówki z instytucjami filmowymi, które mogły ją wesprzeć.

W dniu jej śmierci na Facebooku ukazały się dziesiątki wpisów. Żal, niedowierzanie, bunt, złość. I ta znacząca uwaga: „Jej serce nie wytrzymało”. W każdym z nas zostawiła jakieś wspomnienia. Bo też rzadko spotyka się osoby tak zorganizowane i oddane pracy, a jednocześnie tak bezpośrednie i życzliwe. Zawsze miała dla wszystkich czas. Bywała na festiwalach filmowych, dyskusjach, premierach. Często towarzyszył jej mąż – reżyser Sławomir Rogowski.  Elegancka, kulturalna, po prostu kochała kino. Trudno uwierzyć, że odeszła tak  nagle, w locie, niesprawiedliwie. Twój uśmiech zostanie, Aniu, z nami...