To pierwszy polski film o tej tematyce. – A jest ona dziś wyjątkowo istotna – uważa Krystian Matysek. – Systematycznie zmniejsza się populacja pszczół i to nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Perspektywa jest ponura, bo jak szacują naukowcy, zaledwie cztery lata po wyginięciu pszczół zginie także ludzki gatunek. Jesteśmy od nich uzależnieni, bo w zapylaniu roślin nikt nie potrafi ich skutecznie wyręczyć.

Zdjęcia kręcone były w odległych zakątkach świata: w Polsce na dachu centrum handlowego, w Puszczy Augustowskiej, ale i na paryskim tarasie z widokiem na wieżę Eiffla czy w nepalskiej wiosce.

– W każdej z tych rzeczywistości inaczej wygląda sytuacja pszczół – wyjaśnia dokumentalista. – Te hodowane w mieście na dachu potrafią dawać nawet trzy razy więcej miodu niż te wiejskie. I nie jest on wcale zanieczyszczony. Im dalej od wielkich upraw, tym łatwiej jest pszczołom przeżyć, a miód jest lepszy.

Najbardziej ekstremalne zdjęcia nakręcone zostały w Nepalu, gdzie pszczoły żyją na bardzo urwistych skałach nad rwącymi rzekami. – W ten sposób bronią dostępu do owoców swojej pracy – mówi reżyser. – Przystosowane są do życia na dużych wysokościach, z których zlatują, gdy się robi zima. Tworzą ogromne rodziny, jeden plaster miał rozmiar dwa metry na półtora.

– Pszczoły to bardzo skomplikowana społeczność, w której nic nie jest przypadkowe – uważa reżyser. – Żyją w świecie takich prędkości, których nie jesteśmy w stanie pojąć. Tak naprawdę nie mamy wglądu w logikę ich świata.