W tym nagrodzonym w 2016 roku na weneckim festiwalu dokumencie, niewiele jest odkrywczych obserwacji. To kolejny przykład filmu nagradzanego nie tyle za walory artystyczne, co za sam temat. A temat egzorcyzmów jest dziś gorący, bo też coraz trudniej racjonalnie tłumaczyć ludzkie zachowania i zdarzenia.
Film opowiada o dobrotliwym sycylijskim kapłanie, ojcu Cataldo, do którego na audiencje ściągają ludzie z bliska i daleka. Twierdzą, że ich choroby są spowodowane obecnością demona i oczekują od niego egzorcystycznej pomocy. Przyjeżdżają wierzący, jak i niewierzący. Wielu z nich bardziej niż pomocy egzorcysty potrzebuje jednak pomocy psychologa albo psychiatry.
Ojciec Cataldo po krótkiej rozmowie wydaje opinię o poszczególnych przypadkach. Część przybyszy odprawia z kwitkiem, a potrzebujących – jego zdaniem – kieruje na odprawianą przez siebie specjalną mszę. Uwalnianie z mocy demona odbywa się zbiorowo i ma różną skuteczność.
Opowieść o wypędzaniu czarta staje się jednak niezbyt poważną historyjką, a większość pokazanych praktyk niewiele ma wspólnego z rzeczywistością pracy egzorcystów. Mówił o tym po pokazie prasowym filmu ks. Andrzej Grefkowicz, zajmujący się taką posługą w diecezji warszawsko-praskiej. Wyjaśnił m.in., że egzorcyzmowanie nigdy nie ma zbiorowego charakteru.
W 1998 roku Jan Paweł II odnowił średniowieczny rytuał egzorcyzmów. Wypędzanie demonów wspierał Benedykt XVI, a papież Franciszek publicznie modlił się nad opętanym. Kościół powołał centrum telefoniczne do spraw nagłych wypadków. W USA liczba egzorcystów wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat dziesięciokrotnie, w Polsce jest ich ponad 150. Rośnie liczba ludzi, którzy nie radzą sobie z tym, co ich dręczy. A czy to problem psychiczny czy demoniczny ma znaczenie doprawdy drugorzędne.