Pierwszy weekend projekcji jest decydujący dla każdego filmu: pozwala przewidzieć czy obraz przyniesie fortunę, dobrze zarobi, czy jedynie pokryje koszty produkcji. W przypadku „Mamy w opałach” (polska premiera DVD - 29 marca 2010, dystrybucja Monolith) zrealizował się najczarniejszy scenariusz. W ciągu trzech dni po premierze na Wyspach w kinach zjawiło się raptem jedenastu widzów, co znaczy, że film zarobił 88 funtów (około 450 zł) i został wycofany z kin.
To kompletna klapa, przerastająca nawet najostrożniejsze kalkulacje po nieudanej dystrybucji w Stanach Zjednoczonych - tam jesienią 2009 r. w ciągu pierwszego weekendu film zarobił 40 tys. funtów (ok 200 tys. zł). „Mama w opałach” jest największą komercyjną porażką w karierze Umy Thurman, jednej z najbardziej charakterystycznych i intrygujących aktorek amerykańskich. Dla porównania dzięki jej charyzmatycznej kreacji nakręcona przez Quentina Tarantino druga część „Kill Billa” przyniosła ponad 14 milionów funtów.
Może nie należało obsadzać elektryzującej Thurman w roli przytłoczonej rodzicielskimi obowiązkami matki, która przeżywa wyjątkowo pechowy dzień i uruchamia serię fatalnych zdarzeń, by w finale przekonać się, że wszystko jest w porządku. Thurman z dużo lepszym skutkiem - dla siebie, widzów, producentów i dystrybutorów - wypada jako napędzana żądzą zemsty i wywijająca samurajskim mieczem Czarna Mamba w „Kill Billu” lub Mia Wallace z „Pulp Fiction” - tańcząca z Travoltą wielbicielka kokainy i głupich dowcipów.
Jedna wpadka raczej nie zaszkodzi pozycji Thurman w Hollywood - na najbliższe lata już ma zapewnione role w co najmniej sześciu filmach, m.in. trzeciej części „Kill Billa”, komedii weselnej i antywojennym dramacie. Zresztą klapa „Mamy w opałach” może mieć niewiele wspólnego z jej rolą i artystyczną jakością filmu. Większą porażkę niż Thurman zaliczył na Wyspach przed trzema laty... polski film, nagradzany na międzynarodowych festiwalach „Nikifor”.
W ciągu trzech pierwszych dni zarobił jedynie 7 funtów. Tyle że opowieść o Nikiforze Krynickim mieściła się w nurcie tzw. kina ambitnego i była niedrogą produkcją. Twórcy „Mamy w opałach” zainwestowali 3 miliony dolarów, a poza Thurman odium klęski spada także na inne, pojawiające się w drugim planie aktorki - Minnie Driver i Jodie Foster. Brytyjscy krytycy, proszeni o komentarz dla „Times'a”, byli zszokowani marnym wynikiem frekwencyjnym - zaznaczali, że nawet słabe recenzje nie tłumaczą takiej klapy.