Reklama

Bollywoodzka miłość w Tatrach

Nad polskimi górami krążą śmigłowce kaszmirskich separatystów, a w zakopiańskiej willi rozkwita indyjski romans

Aktualizacja: 16.11.2007 01:17 Publikacja: 16.11.2007 01:16

Bollywoodzka miłość w Tatrach

Foto: Reporter

„Fanaa”, do którego zdjęcia powstały dwa lata temu w Nowym Targu i Zakopanem, jest w Bollywood wyjątkiem. Dynamiczna fabuła trzyma w napięciu, nie ma tu kiczu ani szczęśliwego zakończenia, a w rolach głównych oglądamy dwójkę najlepszych aktorów – Kajol i Aamira Khana. Kajol polscy widzowie poznali w „Czasem słońce, czasem deszcz”. „Fanaa” w reżyserii Kunala Kohli jest najlepszym bollywoodzkim filmem, który trafia na nasze ekrany od czasów tamtej premiery. Jest nowoczesny, chwilami zaskakujący, a w warstwie społecznej – postępowy.

Opłacało się indyjskiej ekipie marznąć na polskim mrozie – tak dobre scenariusze realizuje się w Bollywood rzadko. „Fanaa” jest, rzecz jasna, historią miłosną, ale też wciągającym kryminałem i lekcją współczesnego patriotyzmu.

Niewidoma Zooni, piękna Kaszmirka, zakochuje się w Rehanie, elokwentnym przewodniku, który oprowadza ją po Delhi. Indyjska stolica portretowana jest w kinie rzadko, ma opinię brzydkiej i męczącej. Tymczasem reżyser chce wydobywać piękno Indii.

Część akcji rozgrywa się w Kaszmirze, ale tam, ze względów bezpieczeństwa, Kohli kręcić nie mógł. Dlatego przywiózł swą ekipę w polskie Tatry. Twórca porwał się na tematy podejmowane przez komercyjne Bollywood niechętnie: politykę i terroryzm. Czarujący Rehan okazuje się kaszmirskim separatystą, pozoruje swą śmierć w zamachu bombowym. A w planach ma jeszcze nuklearną katastrofę.

Po latach zjawi się znów w życiu Zooni mieszkającej w pięknym górskim domu, w którym każdy Polak łatwo rozpozna zakopiański styl architektoniczny. Dumnie prezentują się przykryte czapą śniegu świerki i typowa polska miotła w rękach pokaźnych rozmiarów bałwana. Nie przypuszczałam, że plenerowe walory Tatr docenię dopiero w indyjskim filmie.

Reklama
Reklama

Cenię „Fanaa” za nowatorstwo. Zooni odstaje od klasycznych indyjskich bohaterek. Nie zawaha się przystawić mężowi pistoletu do skroni w obronie ojczyzny, jedynej wartości wyższej niż rodzina. Ustawienie w centrum historii dwójki muzułmanów to wielka zmiana, na co dzień Aamir Khan, podobnie jak inne sławy – Shah Rukh Khan i Salman Khan – musi się wcielać w role wyznawców hinduizmu, by nie prowokować nacjonalistów. Pokazy kontrowersyjnych filmów kończą się zamachami w kinach.

„Fanaa” stroni od dogmatyzmu – ojciec Zooni nie jest zatwardziałym konserwatystą, ale człowiekiem, który wie, co to miłość, i z tęsknoty za nią nadużywa rumu. Szowinistyczny policjant nawiązuje współpracę z szefową służb wywiadowczych. A minister obrony Indii na wieść o zamachach dzwoni do swego pakistańskiego odpowiednika, czym pokazuje, że oba kraje stać na współpracę.

Proszę nie wychodzić z kina przed napisami końcowymi, ale uśmiechnąć się na myśl, jak egzotyczne musiały się wydać indyjskim widzom nazwiska polskich filmowców i podziękowania dla Zakopanego.

„Fanaa”, do którego zdjęcia powstały dwa lata temu w Nowym Targu i Zakopanem, jest w Bollywood wyjątkiem. Dynamiczna fabuła trzyma w napięciu, nie ma tu kiczu ani szczęśliwego zakończenia, a w rolach głównych oglądamy dwójkę najlepszych aktorów – Kajol i Aamira Khana. Kajol polscy widzowie poznali w „Czasem słońce, czasem deszcz”. „Fanaa” w reżyserii Kunala Kohli jest najlepszym bollywoodzkim filmem, który trafia na nasze ekrany od czasów tamtej premiery. Jest nowoczesny, chwilami zaskakujący, a w warstwie społecznej – postępowy.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Film
„Metropolis" i „Doktor Mabuse". 20. edycja Święta Niemego Kina im. Anny Sienkiewicz-Rogowskiej
Film
„Franz Kafka” Agnieszki Holland polskim kandydatem do Oscara
Film
„Teściowie 3”. Podzielona Polska na chrzcinach
Film
Złoty Lew dla Jima Jarmuscha za „Father Mother Sister Brother”
Film
Wenecja 2025: Złoty Lew dla Jima Jarmuscha za „Father Mother Sister Brother”
Reklama
Reklama