W minimalistycznej formie – tak modnej dziś wśród twórców południowoamerykańskich (a zwłaszcza argentyńskich) – reżyser opowiedział nietuzinkową historię miłosną. Ale i namalował w niej bardzo realistyczne tło przedmieść Montevideo, które niczym się nie różnią od naszych. To swojski krajobraz ulic o zmierzchu, niskiej zabudowy i wielkiego hipermarketu. Tam pracuje ogromny, zwalisty Jara.

Ten ledwie nawiązujący kontakt z otoczeniem, zamknięty w sobie ochroniarz wybiera nocną zmianę, by w dzień móc spać, ewentualnie posłuchać metalu. Jest w nim jednak coś ujmującego, jakaś ukryta przed światem wrażliwość. Biniez subtelnie odkrywa przed nami świat Jary w toku jego codziennych, rutynowych zajęć.

Pewnej nocy mężczyzna zauważa na ekranie monitora telewizji przemysłowej ładną dziewczynę Julię, która pracuje jako sprzątaczka. Zaczyna się nią interesować i szybko się zakochuje. Zbyt nieśmiały, by do niej podejść, ogranicza się do działań w stylu „niewidzialnej ręki” – ustawia przewrócone przez nią produkty, by brutalny kierownik nie pozbawił jej pracy, czuwa nad jej bezpieczeństwem. Dowiaduje się, gdzie mieszka i powoli poznaje jej upodobania – zbieżne z jego własnymi. Nie widzimy w jego postępowaniu niczego nagannego, ponieważ Jara naprawdę kocha Julię. To miłość, a nie chora obsesja.

W filmie Binieza jest trochę czarnego humoru, który pasuje jak ulał do tej opowieści. Najpiękniejszy zaś jest w niej sposób, w jaki wielkie uczucie przywraca Jarę światu – w pewnym sensie ratuje mu życie.

[i] Urugwaj, Argentyna, Niemcy, Hiszpania 2009, reż. Adrian Biniez, wyk. Horacio Camandule, Leonor Svarcas, Fernando Alonso, Diego Artucio [/i]