Reklama

Dorian Gray: horror z powieści Oscara Wilde’a

Najnowsza adaptacja powieści Oscara Wilde’a to kiczowaty horror

Aktualizacja: 04.10.2010 14:33 Publikacja: 04.10.2010 01:01

Dorian Gray, źróło www.bestfilm.pl

Dorian Gray, źróło www.bestfilm.pl

Foto: BEST FILM

Kino i telewizja wielokrotnie sięgały po książkę irlandzkiego poety i dramaturga o mężczyźnie, który zachowuje młodzieńczy wygląd, choć jego dusza gnije. Film Olivera Parkera stanowi przykład, jak nie powinno się ekranizować losów XIX-wiecznego dandysa.

Do Londynu epoki wiktoriańskiej przybywa Dorian Gray (Ben Barnes), chłopiec z prowincji, który po dziadku odziedziczył wspaniałą rezydencję i pokaźny majątek. Nic zatem dziwnego, że zwraca na siebie uwagę londyńskiej socjety. A zwłaszcza libertyna i cynika Henry’ego Wottona (Colin Firth). Ten uczy naiwnego chłopca sztuki życia.

Dorian – idąc za wskazówkami mentora – folguje własnym zachciankom i pożądaniu. Krzywdzi coraz więcej osób, posuwa się nawet do morderstwa. Ale żaden z tych występków nie pozostawia śladu na jego pięknym obliczu. Natomiast coraz bardziej obmierzły staje się portret Graya podarowany mu przez pewnego malarza. Tak jakby obraz starzał się i brzydł zamiast właściciela, stając się zwierciadłem jego duszy.

Powieść Wilde’a pokazywała, jak smutne są konsekwencje hedonistycznej postawy Graya, ale miała w sobie również coś prowokacyjnego. Wyraźnie stawiała wyżej piękno niż moralność, co drażniło XIX-wiecznych krytyków, gdy została pierwszy raz opublikowana w 1890 roku.

Motyw kultu piękna i wiecznej młodości mógł stanowić znakomity punkt wyjścia do stworzenia obrazu nawiązującego do reguł współczesnej popkultury. Zgodnie z nimi każdy powinien być jak Dorian Gray. Obsesyjnie dbać o własne ciało, żyć chwilą i korzystać z przyjemności.

Reklama
Reklama

Niestety, Oliver Parker wybrał najgorsze rozwiązanie z możliwych. Postawił na umoralniającą powiastkę z dreszczykiem. Efekt jest żałosny, co najlepiej widać w scenach orgii. Reżyser pokazuje wijące się nagie ciała, ale stara się to robić w sposób tak pruderyjny, jakby adaptował lekturę szkolną dla klas 1 – 3. Do tego dochodzą tandetne efekty specjalne rodem z podrzędnego horroru.

Widać, że reżyser myślał o młodej widowni. Główną rolę powierzył Benowi Barnesowi, który zagrał księcia Kaspiana w „Opowieściach z Narnii”. Barnes jest ślicznym chłopcem, ale beznadziejnym aktorem. Nie radzi sobie, gdy trzeba podkreślić mroczne oblicze Graya.

Klasę pokazał jedynie Colin Firth. W jego ujęciu Wotton to manipulator, który podpuszcza innych do przekraczania tabu, ale sam nie ma odwagi złamać mieszczańskich konwenansów. W efekcie marnuje życie. Parkerowi też zabrakło odwagi. Poprzez swoje kalkulacje zmarnował film.

Kino i telewizja wielokrotnie sięgały po książkę irlandzkiego poety i dramaturga o mężczyźnie, który zachowuje młodzieńczy wygląd, choć jego dusza gnije. Film Olivera Parkera stanowi przykład, jak nie powinno się ekranizować losów XIX-wiecznego dandysa.

Do Londynu epoki wiktoriańskiej przybywa Dorian Gray (Ben Barnes), chłopiec z prowincji, który po dziadku odziedziczył wspaniałą rezydencję i pokaźny majątek. Nic zatem dziwnego, że zwraca na siebie uwagę londyńskiej socjety. A zwłaszcza libertyna i cynika Henry’ego Wottona (Colin Firth). Ten uczy naiwnego chłopca sztuki życia.

Reklama
Film
Narnia wraca na ekran z Meryl Streep. Reżyseruje autorka sukcesu „Barbie"
Film
Nie żyje krytyk filmowy Andrzej Werner
Film
Niedoszły Bond na tropie Laury Palmer z Yosemite, czyli serial „Dzikość” Netflixa
Film
Bond, Batman i Supermeni wracają do akcji. Lubimy tych bohaterów, których już znamy
Film
Rzeź w konstancińskiej rezydencji, czyli pechowe „13 dni do wakacji"
Reklama
Reklama