Z dociekliwością badacza twórca poddał wnikliwej wiwisekcji rodzinę bandziorów z Melbourne, skupiając się niemal wyłącznie na patologii oraz psychologicznej motywacji ich działań i zachowań. Konsekwentnie przy tym unikał jakiejkolwiek mitologizacji czy prób usprawiedliwienia.
Głównym bohaterem jest siedemnastoletni Josh (Frecheville), któremu właśnie zmarła matka narkomanka. Zagubiony i zrozpaczony dzwoni po pomoc do babci (Weaver), której od lat nie widział, bo rodzicielka zerwała kontakty z rodziną. Przyjeżdża po niego zadbana starsza pani w typie dzidzia piernik i zabiera do domu, w którym mieszka z synami.
Josh szybko orientuje się, że trafił z deszczu pod rynnę. Jednego z wujów poszukuje, oskarżając o zabójstwa, policja, drugi na dużą skalę handluje prochami. Ta rodzina to swoiste przestępcze przedsiębiorstwo, którym jakby mimochodem, ale twardą ręką – między przygotowaniem posiłków – kieruje babcia. To ona decyduje o kolejnych rozbojach czy dystrybucji narkotyków.
Reżyser tłumaczy posłuch dorosłych dzieci tym, że łączą ich z matką stosunki więcej niż synowskie. Starają się wciągnąć Josha od interesu, chłopak próbuje się wymigiwać. Zwłaszcza że z czasem namierzy go przenikliwy policjant (Pearce), chcąc wykorzystać do infiltracji bliskich. Josh migać się będzie także przed nim. Ale gdy trwa wojna, długo okrakiem na barykadzie nie można wysiedzieć.
Akcja pełna zaskakujących, ale doskonale umotywowanych zwrotów, toczy się bardzo szybko. A tyłuł? W jednej ze scen rodzinka ogląda program o życiu i zachowaniach lwów. W telewizorze dorosła lwica karmi i bawi się z młodymi. Analogiczna scena rozgrywa się w pokoju: matka szykuje jedzenie, obcałowywuje synów, a oni wspólnie się wygłupiają...