„Żywe archiwa", pomyślane jako cykl pięcioletni, zaczęły się w marcu. Jakie były początki pana wkładu w ten projekt?
Nicolas Grospierre:
Zaproszono mnie i myślę, że miałem szczęście. Inni fotografowie dostają tylko archiwa innych twórców i muszą się z nimi zmierzyć. Mnie umożliwiono działanie w byłej pracowni artysty.
Tytuł – „Zdjęcie, które rośnie" – jest dosyć enigmatyczny...
Zainteresowała mnie idea samoczynnego „wzrostu" fotografii na zasadzie, na jakiej rośnie drzewo – od pnia, poprzez większe i mniejsze gałęzie – aż do liści i listków. Tak właśnie robiłem zdjęcia – każde „wyrastało" z poprzedniego. Taka rozwijająca się materia organiczna... Na takiej samej zasadzie Italo Calvino stworzył swoją słynną powieść „Jeśli zimową nocą podróżny". Potrzebne więc było tylko wnętrze, które chciałem zapełnić zdjęciami. To tutaj jest trochę za małe dla mnie, ma tylko jedno niewielkie pomieszczenie.