Pełna zaskoczeń akcja toczy się często na dwóch kontynentach, co przydaje egzotyki, wprowadza dystans do opowiadanej historii i stwarza okazję do interesujących obserwacji kulturowych.
Najpierw zaintrygowali nas „Bracia" – nagrodzona w Cannes, San Sebastian i Sundance historia rodziny będącej na granicy rozpadu, kiedy powraca do niej z żołnierskiej misji w Afganistanie psychicznie zmasakrowany mąż i ojciec. Film zremakowali Amerykanie. Potem oglądaliśmy w kinach nominowane do Oscara „Tuż po weselu", którego prowadzący sierociniec w Indiach bohater po przyjeździe do Danii dowiaduje się, że ma dorosłą córkę.
Rodzinne relacje interesują Susanne Bier najbardziej, dlatego również w „W lepszym świecie" pozostajemy w ich kręgu. Kwestia agresji, zadośćuczynienia i zemsty została rozpisana na dwie rodziny, dwóch nastolatków oraz Zachód i Trzeci Świat.
Christian przeprowadza się z owdowiałym ojcem do ogromnego domu babci, jego mama dopiero co umarła na raka. Rodzina Eliasa także jest rozbita – rodzice są w separacji, a on sam staje się w szkole ofiarą agresywnych kolegów. Chłopcy zaprzyjaźniają się, ponieważ silny psychicznie Christian nie znosi niewyrównanych rachunków krzywd – zawsze odpłaca pięknym za nadobne. Choć wydaje się, że trudno odmówić mu racji, taka postawa doprowadzi do tragedii.