Rupert Grint, odtwórca Rona Weasleya, jest zdystansowany, flegmatyczny i wygląda na wiecznie zaspanego. Ale nawet on wzruszył się ostatniego dnia zdjęć, gdy cała ekipa płakała. – To było przejmujące, widzieć zapłakanego Daniela, bo nigdy nie widziałem go w takim stanie – przyznaje aktor. Gdy żałoba po śmierci serii o Potterze się skończy, on, Emma i Daniel będą z czasem mogli zacząć żyć swoim życiem, a nie ekranowych postaci, w jakie wcielali się przez lata.
Kiedyś skończy się nagabywanie na ulicy – także wieczorami przez grupki pijaczków – robienie sobie z nimi zdjęć jak z wędkarskimi trofeami, pokazywanie palcami. Kiedyś będą mogli pójść do sklepu i tylko co druga osoba ich rozpozna. Ale nikt nie zapomni – bo Harry Potter, ten z kart książki i z filmowych kadrów, oraz magiczny świat wykreowany przez J.K. Rowling, dziś najbogatszą pisarkę na ziemi, to najciekawsze i najlepsze, co wydarzyło się w literaturze dziecięco-młodzieżowej przez ostatnie lata.
Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl