Polsko-rumuńska koprodukcja jest mistrzowsko zrealizowaną animacją. Znakomicie odmalowującą emocje bohaterów. Twórcy wykorzystali w niej zdjęcia, które otrzymali od rodziny Claudia, notatki sporządzone w areszcie i akta sprawy. Historię opowiada nam, głosem Macieja Stuhra, sam Claudio. Poznajemy go jako 33-letniego nieboszczyka, który wychudzony i zniszczony cierpieniem, wygląda na 70 lat.
Życie nigdy nie głaskało go po głowie, rodzice rozstali się zaraz po jego urodzeniu. Zaopiekował się nim ojciec, a właściwie jego ciotki. W latach 90-tych wyjeżdżał z wujkiem na handel do Rosji i Polski. W pewnym momencie postanowił zostać w naszym kraju. Poznał dziewczynę, chciał się dorobić i stworzyć prawdziwy dom w Rumunii.
Niestety pewnego dnia został oskarżony o kradzież, pech chciał, że chodziło o portfel sędziego. Niewinny, od razu rozpoczął głodówkę w krakowskim areszcie, liczył, że ktoś go zauważy. Potem przypomniał sobie, że w dniu kradzieży nie było go w Polsce. Dzień wcześniej przyjechał do swojej dziewczyny do Włoch. Nikt nie chciał go słuchać. Władze polskie i rumuńskie lekceważyły jego listy. O upokorzeniu i rozczarowaniu do wymiaru sprawiedliwości dowiadujemy się z notatek Crulica, który dzień po dniu spisywał to co czuje.
Dla asesorów, lekarzy, którzy badali Claudia liczyły się tylko procedury, gdy w końcu zaczęli działać było za późno. Dopiero po śmierci Crulica zrobił się szum. Minister spraw zagranicznych Rumunii podał się do dymisji. Media potępiły bezczynność władz. Sprawa jest w toku. Prawdopodobnie okaże się, że Claudio Crulic zagłodził się zgodnie z prawem.