Ta biała kobieta jest jedną z wielu, które zatrudniają czarne gosposie i nianie. Ona i jej przyjaciółki reprezentują opinie większości mieszkańców stanu uważanego wówczas za siedlisko największego mentalnego zacofania i zatwardziałego konserwatyzmu. Trudno nam to dzisiaj pojąć, ale służącym pracującym cały dzień w domu wolno było załatwiać swoje fizjologiczne potrzeby tylko na zewnątrz, a podczas przygotowywania posiłków nie mogły korzystać z tych samych sztućców.

Film rozgrywa się w latach 60. ubiegłego wieku w Missisipi, gdzie za głoszenie idei równouprawnienia można było na pół roku pójść do więzienia. Narratorką „Służących" jest zaś czarna Aibileen (Davis), namówiona przez białą Skeeter (Stone) – świeżo upieczoną absolwentkę college'u o ambicjach pisarskich – do zwierzeń na temat jej zawodowych doświadczeń i relacji z białymi. Choć to ryzykowne, to z czasem i inne gosposie dołączają, by dać świadectwo prawdzie. Jest ich tym więcej, im bardziej nasila się ruch na rzecz praw obywatelskich. Z projektu Skeeter rodzi się książka – zamówiona przez wydawczynię z Nowego Jorku – zmieniająca życie wielu i dająca nadzieję.

„Służące" są adaptacją pierwszej powieści, a zarazem międzynarodowego bestsellera Kathryn Sockett (autorka sama została wychowana przez czarną nianię). Na ekranie oglądamy znakomitą grupę aktorek, idealnie obsadzonych w swoich rolach – tu na pewno będą oscarowe nominacje.

Film wzrusza w bezpieczny sposób, stroniąc od szokujących scen. Mogą go oglądać już trzynastolatki. Trochę szkoda, że tak wszystko wygładzono, bo niemal zrobiło się z tak ważnego tematu kino familijne. Może razić paternalistyczne spojrzenie na czarnych, których musi pobudzić do działania biała dziewczyna. Ale nie od razu Rzym zbudowano, a obrazów pokazujących prawdę o amerykańskiej segregacji rasowej jest wciąż za mało.

Dramat, USA, Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie 2011, reż. Tate Taylor, wyk. Emma Stone, Viola Davis, Bryce Dallas Howard, Octavia Spencer.