w kopalni Halemba i „Krzysztof" zainspirowany brutalnym porwaniem i zabójstwem syna znanego przedsiębiorcy.
Grający główne role w najnowszej premierze Szymon Bobrowski i Anna Przybylska zapewniają, że zależało im na stworzeniu jak najbardziej uniwersalnej opowieści.
– Wszyscy znamy tę historię. Cały kraj nią żył, śledził ją w mediach, jednak w filmie od głównego bohatera, który kochał żonę i córkę, ale jednocześnie chciał osiągnąć w sporcie wszystko, co możliwe, zostać mistrzem świata, ważniejszy jest dramat rodziny i dlatego starałem się swoją postać budować niezależnie od pierwowzoru – mówi Bobrowski.
Nie zmienia to jednak faktu, że w tytułowym bohaterze, noszącym zresztą imię Przemek, widzowie dostrzegają sportowca Saletę, a w jego ekranowej żonie – Ewę Pacułę. Oboje zainteresowani, tuż przed telewizyjną premierą, byli dla dziennikarzy nieosiągalni. Co nie dziwi, bo oddanie kawałka własnego życia pod osąd milionowej publiczności nie jest łatwe. Chciałoby się zapewne też, by film, który opisuje nie tylko heroiczne postawy, ale również rozterki i słabości, w warstwie formalnej był jak najlepszy.
I „Bokser" broni się dynamicznymi scenami walk na ringu, znakomitym fizycznym przygotowaniem odtwórcy głównej roli, przekonująco wygraną przez Annę Przybylską relacją matka – dziecko. Jednocześnie, jak inne obrazy powstałe w TVN-owskim cyklu, potwierdza, że życie nie tylko pisze najlepsze scenariusze. Bywa też niedościgłym reżyserem.
Debiutującemu w tej roli Tomaszowi Blachnickiemu udało się opanować różnorodność filmowych planów i z rozmachem nieczęstym w produkcjach telewizyjnych pokazać atmosferę towarzyszącą walce o mistrzostwo świata. Reżyser miał świadomość najlepszych produkcji gatunku – nie bez powodu w szafce swojego bohatera powiesił plakat z Robertem de Niro ze „Wściekłego byka". Ale zarówno filmowi Scorsese czy takim tytułom jak „Ali" Michaela Manna z Willim Smithem, „Huragan" Normana Jewisona, gdzie aktorski popis dał Denzel Washington, „Za wszelką cenę" Clinta Eastwooda ze sfeminizowaną, wstrząsającą wersją boksu czy stworzonej blisko pół wieku temu przez Daniela Olbrychskiego tytułowej roli w „Bokserze" Juliana Dziedziny niełatwo dorównać.