Camerimage 2013 - wygrywa Ida

Camerimage 2013. Na zakończonym w weekend festiwalu triumf odnieśli polscy operatorzy różnych pokoleń.

Aktualizacja: 24.11.2013 22:03 Publikacja: 24.11.2013 21:44

"Ida"

"Ida"

Foto: Opus Film

Złotą Żabę za najlepsze zdjęcia zdobyli Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski, operatorzy „Idy" Pawła Pawlikowskiego. Złota Kijanka w konkursie studenckim przypadła Zuzannie Pydzie z PWSFTviT w Łodzi za zdjęcia do „Takiego pejzażu" Jagody Szelc. Honorową nagrodę za całokształt twórczości odebrał Sławomir Idziak.

Opinia dla „Rz" - Marc Forster

Dla „Idy" to kolejny wygrany festiwal – po Gdyni, Warszawie, Londynie i Mińsku, a także hiszpańskim Gijon, gdzie filmowy konkurs skończył się w ostatnim tygodniu. Na Camerimage w międzynarodowym jury zasiedli wybitni operatorzy z całego świata, m.in. Denis Lenoir („Tajny agent"), Tom Stern („Za wszelką cenę"), Adam Holender („Nocny kowboj"), Ed Lachman („Erin Brockovich"), Timo Salminen („Człowiek z Hawru"), Franz Lustig („Spotkanie w Palermo") i Jeffrey Kimball („Top Gun") oraz krytyk filmowy i pisarz Todd McCarthy. Rozmach czy uczucia Krew się nie polała, ale bardzo długo dyskutowaliśmy, zanim podjęliśmy decyzję – przyznał przewodniczący gremium oceniającego Adam Holender.

Nic dziwnego. W konkursie były filmy zrealizowane z ogromnym rozmachem, jak „Wyścig" Rona Howarda, „Zniewolony" Steve'a McQueena czy „Kamerdyner" Lee Danielsa, a także propozycje skromniejsze, artystyczne jak „Nebraska" Alexandra Payne'a, „Chce się żyć" Macieja Pieprzycy czy „Gorejący krzew" Agnieszki Holland. Co sprawia, że czarno-biała „Ida" jest w stanie w takim gronie wygrać? Z pewnością jej uniwersalizm: ten film mocno osadzony w polskiej historii jest jednocześnie niebanalną opowieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości, dojrzewaniu, stosunku do wiary. Przede wszystkim jednak „Ida" ma duszę. Przywołuje obrazy, które z wczesnej młodości zapamiętał Paweł Pawlikowski, a uważny widz dostrzeże w nim odwołania do klasycznych polskich filmów z przełomu lat 50. i 60. – „Popiołu i diamentu", „Matki Joanny od Aniołów", „Do widzenia, do jutra". Kamera nie wnosi na ekran niepokoju, pozwala wybrzmieć uczuciom. Ascetyczna scenografia i pełne przestrzeni kadry podkreślają zagubienie ludzi, przypominają, że są oni zaledwie trybami historii. – Bardzo się cieszę, że tak spodobał się nasz nieruchomy film – powiedział na scenie wzruszony Łukasz Żal. Dwa lata temu dostał Złotą Żabę za zdjęcia do „Paparazzich" w konkursie krótkich dokumentów. Teraz wygrał konkurs główny. Przy „Idzie" zaczął pracować jako asystent operatora. Ale gdy Ryszard Lenczewski, który film przygotował, musiał na początku zdjęć zrezygnować z „Idy", Żal stanął za kamerą. Nagrodę otrzymali razem. To piękne wyróżnienie dla sztuki, w której „mniej znaczy więcej".

rebrną Żabę zdobył Lorenzo Hagerman za „Heli" w reżyserii Amata Escalante, brązowa powędrowała do Brunona Delbonnela za zdjęcia do najnowszego filmu braci Cohen „Co jest grane, Davis?". W konkursie filmów polskich triumfowała „Dziewczyna z szafy" Bodo Koxa ze zdjęciami Arkadiusza Tomiaka. Sławy w Bydgoszczy Przez scenę Opery Novej przewinęło się wielu fantastycznych gości. Nagrodę dla duetu reżyser-operator odebrali Marc Forster i Roberto Schaefer. Zaczęli oni razem pracować w połowie lat 90., dziś mają na koncie dziewięć różnych filmów – od mocnego „Czekając na wyrok", przez „Marzyciela" (Oscar dla Jana A.P. Kaczmarka) aż po wielkie przeboje w stylu „Quantum of Solace" czy „World War Z". – Jesteśmy niemal jak bracia – mówił mi Forster. – Rozumiemy się bez słów, ale mimo to przed każdym filmem bardzo dużo czasu poświęcamy wypracowaniu koncepcji wizualnej, rozrysowaniu scen. Wychodzimy na plan, wiedząc, jak film powinien wyglądać. W Bydgoszczy widać było, jak bardzo ci dwaj artyści się przyjaźnią i jak wielką radość sprawiła im wspólna nagroda.

Złotą Żabę za całokształt twórczości odebrał Sławomir Idziak. – Operatorzy nie śnią własnych snów, oni tylko coś swojego do nich dodają – powiedział skromnie artysta, odbierając nagrodę. Idziak jest wielkim przyjacielem Camerimage. – Lubię ten festiwal, polskie kino wiele mu zawdzięcza – mówi. – Najwięksi operatorzy i reżyserzy przyjeżdżają do deszczowej Bydgoszczy i wywożą stąd wspaniałe wspomnienia. Jakby na potwierdzenie jego słów, odbierając nagrodę dla reżysera, znakomity irlandzki reżyser Jim Sheridan pokazał na scenie niewielką kłódkę: – Zastanawialiśmy się z żoną, jak zostawić tu kawałek naszych serc – powiedział. – Na tej kłódce jest literka „S" jak Shames od celtyckiego Jim i „F" jak imię mojej żony Francis – wyjaśnił i zapowiedział, że przywiesi tę kłódkę na „mostku miłości" za Operą Novą.

W Camerimage rzeczywiście łatwo się zakochać. Tu panuje kompletny luz. Nikt nikogo nie wyprosi z gali z powodu braku smokingu. Wystarczą dżinsy i sweter. Operatorzy nie są napuszeni, nie poddają się snobizmom. W Operze Novej wszyscy chodzą pomiędzy stanowiskami firm produkujących sprzęt filmowy, przeciskają się wśród kamer, reflektorów i kabli, zatrzymują się przy stolikach najeżonych obiektywami, patrzą w rozwieszone monitory. To bardzo profesjonalna impreza, z poważnymi warsztatami i seminariami. A przecież wśród całej tej techniki wszędzie słychać rozmowy o sztuce. Bo kto potrafi patrzeć na świat tak uważnie jak ludzie stojący za kamerą?

Opinia dla „Rz"

Marc Forster

reżyser, scenarzysta Z Roberto Schaeferem pracujemy razem od blisko 20 lat, od mojego pierwszego filmu „The Loungers". Nakręciliśmy razem dziewięć filmów. Roberto urodził się w Nowym Jorku, ja w Bawarii. Ale jesteśmy do siebie podobni, mamy podobną wrażliwość i podejście do pracy. Razem uczyliśmy się nie tylko kina, ale też poruszania się w filmowym biznesie. Zawsze starałem się robić różne filmy. Nie zamykać się w jednym gatunku. Życie idzie naprzód. Dlatego nigdy nie interesuje mnie specjalnie kręcenie sequeli. „Quantum of Solace" i „World War Z" zarobiły po pół miliarda dolarów, ale to nie jest powód, żeby się powtarzać. Odmówiłem reżyserowania kolejnych „Bondów" i następnego filmu o zombie. Stale chcę próbować nowych rzeczy. Zaczynać od nowa. I w tym podejściu do kina też się z Roberto zgadzamy.

b.h.

Złotą Żabę za najlepsze zdjęcia zdobyli Łukasz Żal i Ryszard Lenczewski, operatorzy „Idy" Pawła Pawlikowskiego. Złota Kijanka w konkursie studenckim przypadła Zuzannie Pydzie z PWSFTviT w Łodzi za zdjęcia do „Takiego pejzażu" Jagody Szelc. Honorową nagrodę za całokształt twórczości odebrał Sławomir Idziak.

Opinia dla „Rz" - Marc Forster

Pozostało 94% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu