Życie ciekawsze od fikcji - korespondencja z Wenecji

Wenecja 2014 | Wszystkie najważniejsze nagrody festiwalu otrzymały filmy dokumentujące dzisiejszą rzeczywistość.

Publikacja: 08.09.2014 02:35

Szwed Roy Andersson, zdobywca Złotego Lwa za film „Gołąb usiadł na gałęzi, rozmyślając o egzystencji

Szwed Roy Andersson, zdobywca Złotego Lwa za film „Gołąb usiadł na gałęzi, rozmyślając o egzystencji”

Foto: AFP

Barbara Hollender z Wenecji

Gdy na gali zamykającej festiwal przewodniczący jury Alexandre Desplat ogłosił nazwisko zdobywcy Złotego Lwa, widzowie zaczęli bić brawo.

– Wenecki Lew jest dla mnie bardzo ważny – powiedział Roy Andersson, twórca filmu „Gołąb usiadł na gałęzi, rozmyślając o egzystencji". – Na mojej liście najważniejszych dzieł w historii kina pierwsze miejsce zajmują przecież „Złodzieje rowerów" Vittoria De Siki. Poza tym to dopiero trzecia taka nagroda w historii kina szwedzkiego.

Zobacz galerię zdjęć

Szwedzcy dziwacy

Andersson ma 71 lat. Z lekką nadwagą i dobrotliwym uśmiechem wygląda trochę jak postać z  własnego filmu. Poza dokumentami i filmami krótkimi, też nielicznymi, wyreżyserował zaledwie sześć fabuł. Ostatnie: „Pieśni z drugiego piętra" (2000), „Do ciebie, człowieku" (2007) i teraz „Gołąb usiadł na gałęzi, rozmyślając o egzystencji" ułożyły się w trylogię. Łączy je specyficzny humor, próba przyjrzenia się kondycji współczesnego człowieka, surrealizm i minimalizm środków.

W nagrodzonym filmie dwaj smutni faceci wchodzą do barów, biur, przysiadają się do nieznajomych. Z walizeczki wyciągają gadżety, które – jak zapewniają – „rozbawią każdego". Kły wampira, maskę jednozębnego wuja, worek śmiechu. Nikt tego nie kupuje, ich samych trzyma przy życiu nie biznes, tylko przyjaźń. Świat Anderssona zapełniony jest takimi dziwakami. Tancerka flamenco nieszczęśliwie kocha się w uczniu. Właścicielka baru rozdaje piwo w zamian za pocałunek. Oficer, któremu nic się nie udaje, przyjeżdża na wykład, ale spotkanie z nim zostało odwołane.

– Chcę pokazać, co znaczy być człowiekiem – mówi Szwed. Tak naprawdę pokazuje znacznie więcej. Portretuje dzisiejszy świat, skandynawskie społeczeństwo. Andersson opowiada  jednak o tych, o których głośno się nie mówi. Trochę banalnych, bezwolnych, zagubionych, mających masę problemów z codziennym życiem, samotnych. Na swój sposób jednak pięknych, pełnych tęsknot, szukających dobrych chwil.

Dokument o Indonezji

Zdobywca Srebrnego Lwa, dokument Joshuy Oppenhei- mera „The Look of Silence", wygrał rankingi zarówno krytyków włoskich, jak i międzynarodowych. Może gdyby w ubiegłym roku nagrody nie zdobył tu dokument („Sacro GRA" Gianfranca Rossiego), Oppenheimer byłby w tym roku zwycięzcą.

„The Look of Silence" – druga część wstrząsającego obrazu o Indonezji, gdzie w 1965 roku zamordowano nawet dwa miliony osób oskarżanych o komunizm – nie zostawia widza obojętnym. To opowieść o ludziach, którzy po latach żyją obok zabójców swoich najbliższych. W zmowie milczenia nie mogą nawet głośno nazwać ich mordercami i patrzą, jak z oprawców reżim czyni bohaterów.

– Festiwal pokazał siłę dokumentu – powiedział po ogłoszeniu werdyktu jeden z członków jury, niemiecki reżyser Philip Groening.  Te słowa  potwierdza nie tylko nagroda dla Oppenheimera.

Film zdobywcy Złotego Lwa sprawia wrażenie, jakby podpatrywał niewykreowaną rzeczywistość. „Białe noce listonosza" Andrieja Konczałowskiego są wręcz jej wiernym zapisem. Do tych tytułów trzeba dodać wstrząsający japoński obraz o wojnie Shinyi Tsukamoto czy uhonorowany nagrodą specjalną jury turecki „Sivas" Kaana Mujdeciego.

Rosyjski listonosz

Mam jednak kłopot z „Białymi nocami listonosza" Andrieja Konczałowskiego. To tocząca się w powolnym rytmie opowieść o wiejskim listonoszu, jego nieśmiałej miłości do dawnej szkolnej koleżanki, dzisiaj matki kilkuletniego chłopca, o jego relacjach z innymi wieśniakami i przywiązaniu do „małej ojczyzny". Naturszczycy grają tu siebie.

– Mój bohater pytał, co widzę w nim takiego, że chcę kręcić film – mówi nagrodzony za reżyserię Konczałowski. – On sam, jak twierdził, zamiast siebie wolałby w kinie oglądać Harry'ego Pottera.

Zadaję to samo pytanie. Przy całym szacunku dla sztuki Konczałowskiego nie wiem, dlaczego mam obserwować prosty świat, do którego nie dotarły żadne zmiany. A przede wszystkim, dlaczego reżyser każe mi się zachwycać jego prymitywizmem. Listonosz tylko w rodzinnej wsi chce żyć. W czasach masowych migracji to zbyt łatwa puenta.

Rodzajem fabularyzowanego dokumentu jest też laureat nagrody specjalnej „Sivas". Kaan Mujdeci opowiada historię przyjaźni chłopca z psem, który bierze udział w krwawych walkach zwierząt. Turek opisuje świat, w którym okrucieństwo jest normą, nikt tu się nad nikim nie rozczula. Ale, w przeciwieństwie do Konczałowskiego, nie każe widzom tego świata lubić.

Philip Groening ma rację. Nastał czas filmowej prawdy. Pokazane w konkursie francuskie filmy, w których Xavier Beauvois czy Benoit Jacquot portretują panie i panów zaplątanych w miłosne trójkąty, nie bardzo mnie obchodzą. Kibicuję młodemu Indonezyjczykowi, który chce spojrzeć w oczy oprawcy brata lub nieszczęśnikom Anderssona.

Joshua Oppenheimer, reżyser, zdobywca Grand Prix

W Indonezji spędziłem najtrudniejszą dekadę życia. Rozmawiałem z ludźmi, którzy zamordowali setki osób i chełpili się tym. Tam nie wolno mi było wyrazić swojego przerażenia, w Europie czułem, że ludobójstwo w Azji mało kogo interesuje. A masakry dokonane na „komunistach" w Indonezji w latach 60. nie zostały rozliczone do dzisiaj. Rodziny ofiar żyją w strachu przed pozostającymi u władzy oprawcami. Dlatego sukces mojego dokumentu  „Sceny zbrodni" był dla mnie ważny. W Indonezji udostępniliśmy go za darmo w internecie, ściągnięcia liczyliśmy w milionach. Wybuchła dyskusja, ale czułem, że moja rola się nie skończyła. Jedna z opowieści filmu dotyczyła śmierci brata mojego przyjaciela. Adi miał odwagę, by spojrzeć w oczy mordercom bliskiej mu osoby. Tak powstał „The Look of Silence". Czekam na moment, gdy społeczeństwo indonezyjskie będzie w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za bagaż przeszłości.     —bh

Barbara Hollender z Wenecji

Gdy na gali zamykającej festiwal przewodniczący jury Alexandre Desplat ogłosił nazwisko zdobywcy Złotego Lwa, widzowie zaczęli bić brawo.

Pozostało 97% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu