Film Krzysztofa Magowskiego wchodzi od piątku do wybranych kin studyjnych. Dystrybutor zapowiada, że jeśli spotka się z zainteresowaniem, trafi do szerszego rozpowszechniania. To zbytnia ostrożność, „Sen o Warszawie" jest skazany na sukces.
Dziesięć lat, które minęły od śmierci Czesława Niemena, nie osłabiło legendy artysty, w plebiscycie „Polityki" bezapelacyjnie uhonorowanego tytułem polskiego piosenkarza XX wieku. Krzysztof Magowski ujawnia wiele nieznanych faktów z jego prywatnego życia, a jednocześnie nie goni za sensacją. Pokazuje, jak w szarej rzeczywistości PRL trudne było życie kogoś tak popularnego, a jednocześnie niepokornego i pragnącego iść własną drogą.
Piosenkarz stulecia (także kompozytor, multiinstrumentalista, autor tekstów) nie miał papierów uprawniających do profesjonalnego uprawiania zawodu artysty. Dziś, gdy status gwiazdy otrzymuje amator po udziale w telewizyjnym show, wydaje się to wręcz groteskowe. W PRL taki dokument decydował niemal o życiu. Bez niego artysta dostawał najniższe honorarium, nawet jeśli na jego koncerty przychodziły tysiące ludzi.
Niemen stawał przed ministerialną komisją wydającą takie uprawnienia. Niestety, jeden z jej członków, Kazimierz Rudzki, wybitny aktor i wyrocznia w sprawach estradowych, uważał, że piosenkarzowi brakuje elementarnego wykształcenia. Jakże jednak mogło być inaczej, skoro uczył się na radzieckiej Białorusi odcięty od polskiej kultury. W kraju sam nadrabiał te braki i musiało upłynąć sporo lat, zanim stał się wybitnym znawcą poezji Norwida.
Bezcennym atutem filmu Magowskiego jest pokazanie najwcześniejszych lat życia artysty. Reżyser pojechał do Starych Wasiliszek, gdzie artysta się urodził. Rozmawiał z ludźmi, którzy pamiętają mieszkającą tam rodzinę Wydrzyckich, odnalazł nauczyciela z liceum w Grodnie, który uczył Czesława, późniejszego Niemena. Dziś w tej szkole jest poświęcona mu izba pamięci, wtedy był chłopcem wyjątkowym, ale nieprzystającym do sowieckiego systemu edukacji.