– Żyjemy w świecie permanentnej zmiany i megatrendów, takich jak pandemia czy wojna. Nic dziwnego, że unijna czy polska polityka gospodarcza musi odpowiadać na te wyzwania – powiedział Michał Mrożek, wiceprezes ING Banku Śląskiego, podczas debaty „Rzeczpospolitej” pt. „Obronność, transformacja, konkurencyjność – rola sektora finansowego w nowej geopolityce Europy”, która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie.
Jakie wyzwania stoją przed UE i Polską
Trzy obszary wskazane w tytule debaty w obecnej sytuacji geopolitycznej uznaje się za kluczowe i wymagające ciągłej rewizji.
Zmiany w polityce obronnej Unii Europejskiej wymusza nie tylko wojna w Ukrainie, ale też wizja zwinięcia przez Stany Zjednoczone parasola ochronnego nad Europą. Natomiast transformacja powinna zapewnić nie tylko bezpieczeństwo energetyczne – w tym uniezależnienie się od dostaw nośników energii z Rosji – ale też bezpieczeństwo cen energii. Z kolei na potrzebę zwiększenia konkurencyjności europejskiej gospodarki wskazał m.in. słynny raport Draghiego.
Pytanie, czy któryś z tych obszarów można uznać za bardziej priorytetowy albo może do tej listy trzeba dołożyć nowe wyzwania?
– Nie będzie konkurencyjności gospodarki europejskiej bez transformacji energetycznej i szeroko pojętego bezpieczeństwa – komentowała Marta Postuła, pierwsza wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). – I odwrotnie – nie będzie bezpieczeństwa bez transformacji i konkurencyjności gospodarki – podkreślała.
Inwestycje strategiczne, czyli jakie
Uczestnicy debaty zauważyli, że choć zestaw priorytetów dla UE można uzupełnić np. o tematy mieszkalnictwa, zdrowia, innowacji itp., to w sumie one się wzajemnie przenikają.
– Jeśli mowa o inwestycjach strategicznych, to przechodząc od ogółu do szczegółu, o jakie konkretnie chodzi? – pytał Cezary Szymanek, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i moderator dyskusji.
– W obszarze transformacji wskazałbym inwestycje w dywersyfikację dostaw, magazynowanie i dystrybucję energii, ponieważ posiadanie dostępu do energii jest kluczowe z punktu z widzenia rozwoju gospodarczego i budowy autonomii krajowej – mówił Radosław Niedzielski, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). – Kluczowe są inwestycje w OZE i energię jądrową w ciągu najbliższych pięciu–dziesięciu lat, a także w systemy przesyłowe, pozwalające na szybie reagowanie na zmieniającą się sytuację – wyjaśniał.
Georgi Yordanow, dyrektor public sector EMEA w Citi, wskazał m.in. na konieczne inwestycje z zakresu cyberbezpieczeństwa, obliczeń kwantowych, sztucznej inteligencji czy bezpieczeństwa dostaw minerałów krytycznych.
Uczestniczy debaty podkreślali, że tego typu projekty w obszarze nowych technologii czy działalności badawczej powinny być realizowane wspólnie na forum unijnym, tak by uzyskać efekt skali i by projekty pochodzące od najbardziej innowacyjnych spółek pozostawały w UE i tu tworzyły wartość.
Oczywiście wśród kluczowych inwestycji nie może zabraknąć tych związanych z szeroko pojętą infrastrukturą obronną, w tym przemysłem zbrojeniowym, a w czym Polska ma sporo do nadrobienia.
Wyzwaniem dla Unii jest wspólna odpowiedź krajów?
Przy rozmowach o projektach strategicznych na forum UE musi pojawić się pytanie, czy kraje członkowskie powinny działać wspólnie, czy osobno? Tu paneliści zgodzili się, że współpraca jest kluczowa. Dotyczy to nie tylko przemysłu obronnego (na przykład w ramach dostosowania unijnego popytu do potencjału produkcyjnego), ale też np. transformacji energetycznej, choćby tworzenia klastrów regionalnych w zakresie energetyki atomowej.
Marta Postuła podkreślała przy tym, że w tym kontekście bardzo ważne są oczywiście interesy narodowe i przy współpracy państw muszą one zostać jasno określone. Dodała, że kluczowym elementem decyzyjnym staje się czas, którego akurat mamy mało, a właśnie współdziałanie może przynieść większy efekt ekonomiczny i w krótszym okresie.
Ile pieniędzy potrzeba na inwestycje strategiczne
Kolejna istotna kwestia dotyczy tego, gdzie znaleźć finansowanie dla strategicznych projektów. Georgi Yordanow przypomniał, że tzw. luka finansowa w sektorze obronnym – czyli to, co Europa musi zrobić, aby zrekompensować dziesięciolecia niedoinwestowania – jest szacowana na 0,5–0,8 bln euro. W Polsce na obronność chcemy wydawać ok. 5 proc. PKB rocznie, czyli ok. 170 mld zł.
– To są ogromne kwoty, wymagają masowej mobilizacji kapitału – mówił dyrektor Yordanow. Przypomniał, że rządy mają możliwości finansowania tych projektów z długu czy podatków, co ogranicza inne potrzeby budżetowe. Jego zdaniem potrzebna jest zmiana tych kierunków oraz większe zaangażowanie instytucji finansowych, w tym banków.
– Bank Citi jest jednym z przykładów tej zmiany. Przed 2023 r. nie byliśmy w ogóle zaangażowani w obronność. Dwa lata temu zmieniliśmy naszą politykę. Polska była pierwszym krajem, dla którego umożliwiliśmy finansowanie obronności, a teraz rozszerzyliśmy to na ponad 30 krajów – wyliczał przedstawiciel Citi.
Jaka rola banków rozwoju
– Przedsięwzięcia, o których mówimy, to ogromne wyzwanie. Nie jest tajemnicą, że poziom potrzebnych wydatków jest tak duży, że konieczna jest współpraca sektora publicznego i prywatnego, wsparcie ze strony instytucji finansowych, w tym banków rozwoju, takich jak BGK i Europejski Bank Inwestycyjny (EBI) – podkreślał Grzegorz Rabsztyn, dyrektor biura EBI w Warszawie.
Dodał, że banki rozwoju będą mobilizować i wspierać sektor komercyjny. Działają one jako katalizator, inwestując tam, gdzie są luki inwestycyjne i niedoskonałości rynku, przyczyniając się do ograniczenia ryzyka i przyciągając inwestorów komercyjnych oraz sektor finansowy.
EBI chce zwiększyć swoje zaangażowanie w finansowanie projektów, w tym z zakresu obronności i bezpieczeństwa, czego nie robił jeszcze kilka lat temu. W przypadku Polski chodzi o kwoty rzędu 6–7 mld euro rocznie.
Które projekty mogą finansować banki
Wiceprezes BGK, oprócz podkreślenia roli banków rozwoju, przypomniała również, że Unia Europejska szacuje potrzeby wydatków na obronność na 100 mld euro rocznie. Jednocześnie w ramach nowego podejścia UE pojawiają się też nowe możliwości finansowania. Są to m.in. tanie pożyczki z UE (dostępne dla krajów, które wcześniej pożyczały drożej) oraz zmiany reguł fiskalnych dotyczących ograniczeń dla deficytów, dzięki którym kraje członkowskie zyskały możliwość przeznaczenia 1,5 proc. PKB wydatków budżetowych na modernizację i inwestycje w obronność.
Z kolei Michał Mrożek, wiceprezes ING Banku Śląskiego, ocenił, że polski rynek bankowy nie ma wystarczających środków, by sfinansować największe projekty. Ale podkreślał, że to nie dostęp do środków jest największym problemem, gdyż globalny rynek finansowy dysponuje kapitałem.
– Problemem są odpowiednie ramy regulacyjne i strategie rozwojowe w danym obszarze, które określą nie tylko, ile mamy wydawać, ale też na co. To pozwalałoby bankom ocenić, czy projekt jest bankowalny – powiedział Mrożek.
Kto weźmie na siebie ryzyko
Jako przykład podał farmy wiatrowe na morzu, w które polskie firmy zaczęły inwestować całkiem niedawno. Jeden tego typu projekt oznacza koszt rzędu 3–4 mld euro, który byłby niemożliwy do sfinansowania przez pojedyncze banki. Ale okazało się, że przy zaangażowaniu globalnych inwestorów podaż środków była nawet kilka razy większa. Bo, jak tłumaczył Michał Mrożek, jasno została określona droga, jaką ta branża i projekty mają się rozwijać, i to nawet w dłuższej perspektywie.
– Podobnie musi być w obszarze obronności. Polska musi mieć czytelną strategię, czy chce np. kupować broń za granicą, czy rozwijać własny przemysł – tłumaczył wiceprezes ING Banku Śląskiego.
Natomiast Radosław Niedzielski podkreślał, że w przypadkach trudnych projektów z zakresu obronności czy zielonej transformacji, obarczonych dużym ryzykiem, kluczowe jest przejęcie tego ryzyka – systemowego i geopolitycznego – przez system gwarancji publicznych.
– Banki zwykle udzielają finansowania na pięć–siedem lat, a farmy wiatrowe czy projekty obronne mają okres zwrotu powyżej 20 lat. Bez systemu gwarancji te sektory nie będą się rozwijały – ocenił wiceprezes ARP.
Jaka rola agencji publicznych
Janusz Władyczak, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE), zgodził się, że możliwe jest znalezienie finansowania nawet dla dużych projektów przy szerokim montażu finansowym z wykorzystaniem różnych form i zaangażowaniu różnego typu inwestorów oraz przy wsparciu agencji publicznych.
Przypomniał jednocześnie, że tego typu projekty, nawet te zielone, które ostatnio były w modzie, obarczone są dużym ryzykiem.
– Strategia i określenie tego, co chcemy osiągnąć, są tu rzeczywiście kluczowe. Stawiajmy więc kluczowe pytania: czy lepiej kupić jeden myśliwiec F-35, czy 50 tys. dronów, które mogą okazać się nawet bardziej skuteczne, jak pokazały ostanie wydarzenia w Ukrainie. Gdy będziemy znali strategie, to jesteśmy w stanie sfinansować naprawdę wszystko – podsumował Janusz Władyczak.