Budowa terminalu gazu skroplonego, który powinien być gotowy w 2011 roku, kosztować ma w pierwszej fazie ponad 400 mln euro. Do tej pory PGNiG, które poprzez swoją spółkę zależną Polskie LNG przygotowuje inwestycję, liczyło na wsparcie tego projektu z unijnych funduszy pomocowych. Wczoraj, przy okazji zawarcia umowy z firmą SNC Lavalin na wykonanie projektu terminalu, przedstawiciele PGNiG przyznali, że przedsięwzięcie nie będzie dofinansowane przez Brukselę.
– Eksperci Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego uznali, że szanse na pozyskanie funduszy unijnych są minimalne, bo to jest opłacalny projekt – mówił wczoraj na konferencji prasowej Marek Dżaman z PGNiG.
Wiceprezes PGNiG Tadeusz Zwierzyński zapowiedział, że spółka Polskie LNG wykorzysta 300 mln euro, które przekaże PGNiG, a poza tym będzie musiała zaciągnąć kredyty. Nie wiadomo jednak, czy firma już rozmawia o tym z bankami.
Port w Świnoujściu umożliwi import gazu statkami w postaci skroplonej (LNG), na początek dostawy wyniosą 2,5 mld m sześc. rocznie. Docelowo poprzez gazoport do Polski trafiać będzie nawet 7,5 mld m sześc., a koszt inwestycji z nim związanych szacuje się na 450 mln euro. Jednak już uruchomienie pierwszego etapu wymaga poniesienia w ciągu trzech lat większości wydatków, czyli ponad 400 mln euro.
Choć PGNiG wybrało już wykonawcę projektu, który do końca września ma przygotować wszystkie dokumenty i zdobyć pozwolenie na budowę, nadal nie wiadomo, od kogo kupi gaz skroplony. Kolejne terminy, w których miała być zawarta umowa z dostawcą, są przesuwane. Warunki dostawy – czyli cena gazu i koszty transportu – przesądzą o opłacalności projektu w Świnoujściu. Wstępnie PGNiG ocenia, że inwestycja zwróci się w ciągu 19 lat.