Nie wiadomo, kiedy w Ministerstwie Gospodarki zostanie przygotowany jeden z najważniejszych dokumentów rządowych dla elektroenergetyki. Projekt założeń polityki energetycznej Polski do 2030 r. miał być gotowy w tym miesiącu, a jesienią, po konsultacjach trafić pod obrady rządu. Tak się jednak nie stanie.
Prace nad dokumentem trwają od kilku miesięcy. Oficjalna przyczyna opóźnień nie jest znana. Prawdopodobnie w dokumencie mają znaleźć się zapisy wywołujące wiele kontrowersji. Chodzi m.in. o całkowite urynkowienie cen energii i poddanie regulacji tylko przesyłu oraz dystrybucji, doprecyzowanie roli prezesa Urzędu Regulacji w stymulowaniu inwestycji, a także o zaktualizowanie prognozy popytu na energię. Dokument będzie się odnosił również do sektora gazowego oraz węglowego.
Agencja Rynku Energii przygotowująca prognozy szacuje, że w kolejnych latach, nawet mimo wyższych cen, zapotrzebowanie na energię będzie rosło. Zdaniem Mirosława Dudy, doradcy agencji, przy założeniu, że średni wzrost gospodarczy w Polsce będzie wynosił około 5 proc. rocznie, popyt na energię będzie rósł przynajmniej o około 2,7 proc. rocznie.
– Nawet jeśli w Polsce energia będzie efektywniej wykorzystywana, to i tak zużycie będzie się zwiększać w tempie około 2,3 proc. rocznie – dodaje Mirosław Duda.
Obecnie roczna produkcja energii elektrycznej w kraju wynosi ponad 160 terawatogodzin (TWh). Jeśli jednak uwzględnimy potrzeby sektora energetycznego, bilans eksportu i importu, straty sieciowe, to okaże się, że do odbiorców finalnych poza sektorem energii dociera około 105 terawatogodzin. Zużycie energii elektrycznej w Polsce w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest ponad dwukrotnie niższe niż w wysokorozwiniętych krajach unijnych. Należy się więc spodziewać istotnego wzrostu w miarę rozwoju gospodarczego.