Jak ministerstwo opancerza wojsko

Mimo śmiertelnego zagrożenia dla polskich konwojów w Afganistanie Ministerstwu Obrony Narodowej nie udało się zakontraktować niezbędnych na misjach opancerzonych samochodów patrolowych. Do ogłoszonego latem przetargu nie przystąpił żaden z producentów.

Aktualizacja: 31.08.2008 18:03 Publikacja: 31.08.2008 02:01

Polski samochód Tur skonstruowany w AMZ Kutno

Polski samochód Tur skonstruowany w AMZ Kutno

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Armia w ekspresowym tempie miała zamówić najpierw 40, a potem jeszcze 140 lekkich opancerzonych samochodów patrolowych (LOSP) za ponad 360 mln zł. Pierwsze LOSP-y miału chronić żołnierzy w przyszłym roku. To już nierealne.

O konieczności zastąpienia używanych w Afganistanie nieodpornych na miny amerykańskich hummerów lepiej opancerzonymi pojazdami mówiono od dawna. MON podjęło nawet decyzję o zakupie pierwszych 40 samochodów bez przetargu, w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej. Zaproszenia do konkursu trafiły m.in. do polskiej prywatnej firmy AMZ Kutno (pojazdy Tur), a także przedstawicieli włoskiego IVECO (pojazd LMV), brytyjskiego koncernu BAE Systems (RG 32 Patrol) i szwajcarskiego Mowaga (samochód Eagle IV). Żadna z tych firm mimo wcześniejszych zapewnień nie złożyła jednak oferty w przetargu.

– Popyt na samochody patrolowe odporne na miny jest dziś ogromny. Okazało się, że firmy, składając wcześniej obietnice, przeceniły swoje możliwości. Nie były w stanie wywiązać się z terminów – tłumaczy płk Jerzy Pikuła, wicedyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON.

– To tylko część prawdy – mówi mówi Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny fachowego „Raportu WTO”. Zdaniem eksperta wojsko postawiło producentom wyjątkowo wyśrubowane, nierealistyczne warunki. Polskich wymagań technicznych nie byłby w stanie spełnić w 100 procentach żaden z najlepszych, sprawdzonych w warunkach bojowych, oferowanych na rynku pojazdów – twierdzi Hołdanowicz. Armia oczekiwała też, iż każdy z oferowanych pojazdów przejdzie testy odporności na eksplozję pod kadłubem dużego ładunku wybuchowego. Producenci, których samochody przeszły takie próby w przeszłości, nie zdecydowali się na zniszczenie na własny koszt wartych ok. miliona złotych pojazdów na życzenie potencjalnego polskiego klienta – mówi Hołdanowicz.

Do rywalizacji nie stanął także jedyny polski samochód Tur skonstruowany w AMZ Kutno. Producent w ostatniej chwili poprawił technicznie swój pojazd. Zmiany spowodowały jednak podwyższenie jego wagi – nowa konstrukcja nie miała więc szans w kategorii LOSP przy założonej masie do 7,5 tony.

Brak bezpiecznego pojazdu patrolowego przypomniał o sobie po ostatnim tragicznym zamachu, w którym w amerykańskim humwee zginęło trzech naszych żołnierzy.

Nowy, poprawiony przetarg wystartuje we wrześniu – zapowiada Jerzy Pikuła. MON przyznaje, że zakupów nie da się jednak przyspieszyć. Sztab Generalny zastanawia się, czy nie zamówić najpierw większych, lepiej opancerzonych pojazdów. Wojskowi sugerują, żeby niezwłocznie kupić ciężkie samochody RG 31 produkowane w RPA przez koncern BAE Systems. To silnie opancerzone pojazdy mieszczące dziesięciu żołnierzy. Ich parametry zbliżone są do rosomaków. Jest też kolejny powód do zwłoki: zamówienie musi uwzględnić fakt, iż rozpoczęliśmy z Amerykanami rozmowy w sprawie rozwiązania doraźnego: wypożyczenia kilkudziesięciu bezpieczniejszych samochodów od US Army.

Na razie armia próbuje ratować sytuację, szybko zwiększając w Afganistanie liczbę klasycznych transporterów opancerzonych Rosomak, to jednak pojazdy bojowe, a nie transportowe. We wrześniu trafi na wojnę z talibami 20 kolejnych rosomaków z Wojskowych Zakładów Mechanicznych w Siemianowicach. Liczba sprawdzonych w ogniu siemianowickich transporterów ma się zwiększyć do ponad 70. Ale to wyjątkowo drogie rozwiązanie. Wkrótce w Afganistanie będzie więcej rosomaków niż w jednostkach kraju, a wartość opancerzonych wozów uczestniczących w tej misji przekroczy pół miliarda złotych – ocenia Norbert Bączyk z „Polski Zbrojnej”.

Armia w ekspresowym tempie miała zamówić najpierw 40, a potem jeszcze 140 lekkich opancerzonych samochodów patrolowych (LOSP) za ponad 360 mln zł. Pierwsze LOSP-y miału chronić żołnierzy w przyszłym roku. To już nierealne.

O konieczności zastąpienia używanych w Afganistanie nieodpornych na miny amerykańskich hummerów lepiej opancerzonymi pojazdami mówiono od dawna. MON podjęło nawet decyzję o zakupie pierwszych 40 samochodów bez przetargu, w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej. Zaproszenia do konkursu trafiły m.in. do polskiej prywatnej firmy AMZ Kutno (pojazdy Tur), a także przedstawicieli włoskiego IVECO (pojazd LMV), brytyjskiego koncernu BAE Systems (RG 32 Patrol) i szwajcarskiego Mowaga (samochód Eagle IV). Żadna z tych firm mimo wcześniejszych zapewnień nie złożyła jednak oferty w przetargu.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy