Notowania na londyńskiej giełdzie (LSE) zostały wstrzymane zaledwie po dwóch godzinach od rozpoczęcia handlu. Notowania wznowiono dopiero o 16.00 naszego czasu. To największa awaria od ośmiu lat. Gdy przerywano notowania, główny indeks FTSE-100 rósł o 3,8 proc. Swojego rozgoryczenia nie kryli więc maklerzy z londyńskiego City, którzy ze względu na euforię na światowych rynkach akcji po dofinansowaniu przez rząd USA liderów rynku hipotecznego Freddie Mac, Fannie Mae liczyli na zwiększone prowizje. Jednak tego typu zdarzenia mogą występować częściej. – Awarie tak złożonych z technologicznego punktu widzenia systemów, jak systemy transakcyjne giełd, będą się zdarzać być może nawet coraz częściej – mówi „Rz” prezes GPW Ludwik Sobolewski. Na polskiej giełdzie najpoważniejsza awaria nastąpiła 13 lutego 2007 r., wtedy, inaczej niż wczoraj w Londynie, udało się w trakcie dnia przywrócić notowania.

Przerwy w notowaniach na tradycyjnych giełdach wykorzystane zostaną przez alternatywne platformy obrotu, takie jak Chi-X (należy do banku Nomura) czy Turquoise (kontrolowanej przez dziewięć banków). Dzięki zmianom w unijnym prawie mogą one oferować akcje największych europejskich spółek. Na razie duża cześć domów maklerskich nie jest jeszcze do nich podłączona.