Ekonomiści i eksperci biją na alarm, że największe europejskie gospodarki stoją na skraju recesji. – Kryzys finansowy w szczególny sposób uderzył w niemiecką gospodarkę, która opiera się na eksporcie i odczuwa skutki spadku popytu oraz inwestycji za granicą – ogłosił wczoraj prof. Udo Ludwig z Instytutu Badań Gospodarczych w Halle.
Jednocześnie najpoważniejsze instytuty skorygowały prognozy wzrostu dla Niemiec na 2009 rok z 1,4 proc. PKB do 0,2 proc. Na razie, bo analitycy się spodziewają, że kryzys może mocniej uderzyć w produkcyjne gałęzie gospodarki tego kraju, a wtedy wskaźnik PKB spadnie jeszcze bardziej. Już teraz pojawiają się głosy, że przyszły rok przyniesie spadek wzrostu o 0,8 proc. PKB. To wszystko nie pozostaje bez wpływu na nastroje – tzw. indeks ZEW, ustalany na podstawie wypowiedzi analityków i inwestorów, spadł w październiku o 21,9 punktu – z minus 41,1 punktu do minus 63 punktów.
W sąsiedniej Francji jest jeszcze gorzej – tam wskaźnik zaufania spadł w ubiegłym miesiącu do 87 pkt z 94 w sierpniu. Zdaniem ekspertów Banku Francji jest to wynik spadku aktywności w przemyśle i spodziewanego dalszego pogorszenia sytuacji. Drugi kwartał z rzędu spada też PKB Francji – według wstępnych danych o 0,1 proc. W drugim kwartale spadek sięgnął 0,3 proc.
Także kraje nadbałtyckie, które dotąd notowały bardzo silne zwyżki, nie mają złudzeń – kryzys odbije się na kondycji ich gospodarek i to bardzo dotkliwie. Martins Bondars, prezes łotewskiego banku Latvijas Krajbanka, powiedział wczoraj, że jego zdaniem tempo wzrostu PKB w przyszłym roku będzie ujemne, podczas gdy w tym roku znajdzie się w okolicach zera.
[wyimek]0,5 proc. PKB według prognoz wyniesie przyszłoroczny wzrost gospodarczy w Europie[/wyimek]