Mimo eskalacji kryzysu finansowe plany debiutu giełdowego Enei pozostają bez zmian. Od dziś można zapisywać się na akcje spółki, która jest trzecią co do wielkości firmą w branży energetycznej w kraju. Oferta publiczna spółki ma być przeprowadzona do 12 listopada, ale pod warunkiem, że zgłosi się wystarczająco wielu inwestorów, by spółka mogła zarobić na niej 2,5 – 3 mld zł. Los debiutu leży w rękach zagranicznych koncernów energetycznych, czyli inwestorów branżowych. Przydzielono im dwie trzecie z całej puli akcji. Poznańska firma wyemituje ponad 149 mln papierów. Osoby indywidualne będą mogły kupić akcje z 10-proc. dyskontem. Ma to zachęcić je do aktywności mimo drastycznych spadków na giełdzie. Zapisy potrwają do 29 października. Na jutro zarząd zaplanował już prezentacje z inwestorami instytucjonalnymi i branżowymi. Będą odgrywać główną rolę w ofercie i, jak przyznał wiceminister skarbu Jan Bury podczas debaty w „Rz” – mogą „uratować” sprzedaż akcji Enei.

Wszystko będzie jasne na początku listopada, gdy zakończy się budowanie księgi popytu. Wtedy Ministerstwo Skarbu podejmie decyzję, czy akcje poznańskiej firmy trafią na giełdę, czy też debiut zostanie opóźniony. Jeśli do niego dojdzie, inwestorzy obejmą ok. 30 proc. akcji spółki, a Skarbowi Państwa pozostanie ok. 70 proc. Enea emituje papiery w celu podwyższenia kapitału, by w ten sposób zdobyć choć część funduszy na inwestycje.

[ramka]10 proc.

wynosi dyskonto w cenie akcji Enei dla drobnych inwestorów wobec ceny, jaką zapłacą firmy z branży[/ramka]